Widzę, że spora część komentujących nie bardzo kuma, że wierzący w Boga to niekoniecznie katolik.
Żeby wierzyć w Boga nie trzeba być katolikiem i apel nie powinien być skierowany do katolików (chodzi o ten dystans), tylko do wierzących w Boga. Niestety dla większości Bóg = Kościół Katolicki.
Mnie bawi ten obrazek, jest on taki 'na luzie' i szanuję poglądy ateistów, ale tych prawdziwych, którzy mają np. jakieś pojęcie o Biblii, lecz się
myślę, że każdy wie, że są inni poza katolikami wierzący
uproszczenie wierzący = katolik jest czysto praktycznym zabiegiem - w naszej kulturze katolicyzm ma największy wpływ i doktryny/twierdzenia/nauki kościoła katolickiego należą niejako do wiedzy powszechnej
rozmowa o innych wyznaniach, nawet chrześcijańskich wymaga już dodatkowej wiedzy bądź styczności z tymi wyznaniami
PS. Ktoś pisał, że sama wiara nie przetrwałaby tak długo, bo dogmaty etc. Moim zdaniem bzdura, dogmaty to sobie można mieć np. w Kościele Katolickim, w które każdy katolik ma PRZYMUS wierzenia (w sensie dogmaty wymyślone przez ludzi... moim zdaniem te w KK niekoniecznie mają pokrycie w Biblii...). Natomiast w chrześcijaństwie jako takim takich rzeczy NIE MA - panuje pełna wolność.
Nie ma zadnej wolnosci. Jest biblia. A jaka jest kazdy widzi
Mimo tego, że jestem niewierzący i niepraktykujący muszę z przykrością stwierdzić, że ten wykop nie niesie ze sobą żadnej treści. Jeżeli nawet niesie jakąś treść to jest ona merytorycznie uboga, rynsztokowa, na miarę Dawkinsa. Współczuje wszystkim wykopującym ten wykop, że nie mają nic innego do roboty niż udowadniać lub obalać istnienie istoty wyższej. Drodzy ateiści nie różnicie się niczym od niewierzących ponieważ poświęcacie czas na to samo zagadnienie na które czas poświęcają
miałbyś zupełną rację - roztrząsanie przez ateistów kwestii istnienia Boga byłoby stratą czasu ale tylko przy założeniu, że wiara innych ludzie nie miałaby wpływu na tych ateistów
jak zapewne wiesz, wiara innych ludzi ma duży wpływ na niemal każdą sferę naszego życia, od narodzin aż po kwestie podatkowe i śmierć. Mając to na uwadze, myślę, że w moim interesie jest dążenie do rozwiązania tej sprawy.
jeśli nie byłoby dyskusji w sferze publicznej to każdy, jak ty, przekonany o swojej słuszności miałby w życi zdanie i poglądy innych
w przeciwieństwie do ciebie ja biorę pod uwagę możliwość tego, że się mylę i nie raz już się zdarzyło, że musiałem zweryfikować swoje poglądy pod wpływem wypowiedzi przypadkowej osoby na wykopie
katolicy skłonni do dyskusji, wykazują przynajmniej zainteresowanie dążeniem do prawdy
Czy moglibyście rozmawiać o Bogu albo o jego braku we własnym domu? Czemu zarówno katole jak i ateiści/sataniści pchają się ze swoimi syfiastymi poglądami w sferę publiczną? Czym różnicie się od siebie? Drogi katolu uważasz się za lepszego, bo wierzysz w Boga i się z tym afiszujesz? Drogi ateisto uważasz się za lepszego, bo nie wierzysz i też się z tym afiszujesz?
Jesteście siebie warci! Hołota, która nie rozumie co to znaczy
No właśnie, po co ateiści przepłacają? Znam dwudziestokilkuletnich ludzi, ateistów, którzy co niedzielę chodzą grzecznie do kościoła, bo nie mają odwagi swojej niewiary przedstawić rodzinie. Zamiast powiedzieć jasno: ślub kościelny nie, chrzest dzieci nie, chodzenie do kościoła nie, to boją się reakcji rodziny a potem sfoje frustracje wylewają tam, gdzie rodzina nie słyszy, np. w internecie, psiocząc na wszystko co z religią związane.
Po co przepłacać? Jak nie ma się odwagi powiedzieć
jako ateista, który przedstawił swoje zdanie rodzinie mam uważam, że się mylisz
każdy podejmuje taką decyzję, która jest dla niego w danym momencie akceptowalna, ja sobie to przekalkulowałem i wyszło mi, że mogę żyć spokojnie bez ślubu kościelnego, bez ochrzczenia dziecka, bez chodzenia do kościoła, za to z jawnym wyrażaniem swoich poglądów
Nie każdy jednak jest w takiej sytuacji, i gdyby tylko moja rodzina była bardziej 'konserwatywna' w swoich przekonaniach to najprawdopodobniej
Wiara mimo wszystko robi swoje (nie mówię o wierze w Boga, ale ogólnie o wierzeniu w cokolwiek) i to najczęściej w dobrą stronę. Zarówno w przypadku przeciętnego człowieka i przeciętnej wiary w cokolwiek (np. stosowanie placebo w leczeniu bardzo często ma całkiem pozytywne skutki, całkiem niespodziewane jak na coś co nie powinno w ogóle działać) jak i ludzi mocno wierzących w przeżycie czy wyzdrowienie (bo i dzięki placebo były przypadku "cudownego uzdrowienia"
Jeżeli wiara w życie po śmierci poprawia komuś życie doczesne to ja nie widzę w tym nic złego
a co jeśli cudza wiara w życie po śmierci, poza poprawianiem temu komuś życia doczesnego, komuś innemu to życie pogarsza? islamscy zamachowcy-samobójcy też wierzyli w życie po śmierci, ot niegroźne pomysły
Wiara sama w sobie nie przetrwala by tak dlugo. Niestety dogmaty tych wszystkich religii czesto wcale nie nastraja ludzi pozytywnie. A jesli nawet, to nastawiaja ich negatywnie do mniejszosci. Szczescie jednostki powinno miec ograniczenia, tymi ograniczeniami jest krzywda innej jednostki.
O tym był osobny wykop nawet, miał nazwę w stylu "co łączy wszystkie religie świata" i chodziło oczywiście o "nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe".
Kościół może sobie pogratulować, jak to, wprowadzając sie przez kilkaście ostatnich lata do szkół, "ewangelizując" nawet lekcje WF, wychował pokolenie zajadłych, fanatycznych ateistów.
Brawo! Brawo, panowie (i panie) w czarnych przebraniach.
Z tego co widzę, jedyna szansa dla Kościoła to teraz zakaz jego działalności, trochę represji, kospiracja i odrodzenie się w podziemiu.
Zakaz działalności i represje zgraja wyżej wypowiadających się, niedokształconych ateistycznych oszołomów, gdy juz przejmie ster władzy, Kościołowi załatwi.
Ten komiks tylko pokazuje jak jest naprawdę. Czyli tylko ktoś dla kogo bez różnicy jest istnienie Boga może być gateistą. A jest tym gateistą tylko dlatego, że jest zbyt ograniczony i nie potrafi sobie za wiele wyobrazić. Oczywiście są też normalni ateiści, który po prostu mimo iż widzą różnicę nie chcą w nią uwierzyć. Jednak chociaż kierują się w swych przekonaniach czymś większym niż bezrozumem.
chcesz powiedzieć, że stając przed pytaniem 'skąd się wziął wszechświat', za bardziej wiarygodne przyjmujesz wierzenia pasterzy z epoki brązu niż szczere "nie wiem, wciąż to badamy"?
come on, Dawkins przynajmniej stara się znaleźć jakieś odpowiedzi, Ty idziesz na łatwiznę twierdząc, że ludzie na to pytanie odpowiedzieli zanim wynaleźli pismo
nie wiem dlaczego w ogóle powołujesz się na książkę dawkinsa- jeśli tak w ogóle, na którą bo napisał ich wiele... skoro nie wiesz o czym pisał. A jednak brzmisz jakbys przeczytał całość i starał się wnioskować...
Komentarze (252)
najlepsze
Żeby wierzyć w Boga nie trzeba być katolikiem i apel nie powinien być skierowany do katolików (chodzi o ten dystans), tylko do wierzących w Boga. Niestety dla większości Bóg = Kościół Katolicki.
Mnie bawi ten obrazek, jest on taki 'na luzie' i szanuję poglądy ateistów, ale tych prawdziwych, którzy mają np. jakieś pojęcie o Biblii, lecz się
uproszczenie wierzący = katolik jest czysto praktycznym zabiegiem - w naszej kulturze katolicyzm ma największy wpływ i doktryny/twierdzenia/nauki kościoła katolickiego należą niejako do wiedzy powszechnej
rozmowa o innych wyznaniach, nawet chrześcijańskich wymaga już dodatkowej wiedzy bądź styczności z tymi wyznaniami
Nie ma zadnej wolnosci. Jest biblia. A jaka jest kazdy widzi
miałbyś zupełną rację - roztrząsanie przez ateistów kwestii istnienia Boga byłoby stratą czasu ale tylko przy założeniu, że wiara innych ludzie nie miałaby wpływu na tych ateistów
jak zapewne wiesz, wiara innych ludzi ma duży wpływ na niemal każdą sferę naszego życia, od narodzin aż po kwestie podatkowe i śmierć. Mając to na uwadze, myślę, że w moim interesie jest dążenie do rozwiązania tej sprawy.
co więcej, poza oczywistą jak sądzę
jeśli nie byłoby dyskusji w sferze publicznej to każdy, jak ty, przekonany o swojej słuszności miałby w życi zdanie i poglądy innych
w przeciwieństwie do ciebie ja biorę pod uwagę możliwość tego, że się mylę i nie raz już się zdarzyło, że musiałem zweryfikować swoje poglądy pod wpływem wypowiedzi przypadkowej osoby na wykopie
katolicy skłonni do dyskusji, wykazują przynajmniej zainteresowanie dążeniem do prawdy
http://nasza-klasa.pl/forum/8/3422/2
Jesteście siebie warci! Hołota, która nie rozumie co to znaczy
Po co przepłacać? Jak nie ma się odwagi powiedzieć
jeśli nazwiesz to tchórzostem to też jesteś tchórzem
każdy podejmuje taką decyzję, która jest dla niego w danym momencie akceptowalna, ja sobie to przekalkulowałem i wyszło mi, że mogę żyć spokojnie bez ślubu kościelnego, bez ochrzczenia dziecka, bez chodzenia do kościoła, za to z jawnym wyrażaniem swoich poglądów
Nie każdy jednak jest w takiej sytuacji, i gdyby tylko moja rodzina była bardziej 'konserwatywna' w swoich przekonaniach to najprawdopodobniej
Jeżeli wiara w życie po śmierci poprawia komuś życie doczesne to ja nie widzę w tym nic złego
a co jeśli cudza wiara w życie po śmierci, poza poprawianiem temu komuś życia doczesnego, komuś innemu to życie pogarsza? islamscy zamachowcy-samobójcy też wierzyli w życie po śmierci, ot niegroźne pomysły
O tym był osobny wykop nawet, miał nazwę w stylu "co łączy wszystkie religie świata" i chodziło oczywiście o "nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe".
Jesli duzo o czyms myslisz, to bedziesz
Brawo! Brawo, panowie (i panie) w czarnych przebraniach.
Z tego co widzę, jedyna szansa dla Kościoła to teraz zakaz jego działalności, trochę represji, kospiracja i odrodzenie się w podziemiu.
Zakaz działalności i represje zgraja wyżej wypowiadających się, niedokształconych ateistycznych oszołomów, gdy juz przejmie ster władzy, Kościołowi załatwi.
Więc, generalnie
Do g_ateistów zaliczam przede wszystkim
chcesz powiedzieć, że stając przed pytaniem 'skąd się wziął wszechświat', za bardziej wiarygodne przyjmujesz wierzenia pasterzy z epoki brązu niż szczere "nie wiem, wciąż to badamy"?
come on, Dawkins przynajmniej stara się znaleźć jakieś odpowiedzi, Ty idziesz na łatwiznę twierdząc, że ludzie na to pytanie odpowiedzieli zanim wynaleźli pismo
nie wiem dlaczego w ogóle powołujesz się na książkę dawkinsa- jeśli tak w ogóle, na którą bo napisał ich wiele... skoro nie wiesz o czym pisał. A jednak brzmisz jakbys przeczytał całość i starał się wnioskować...