Już chyba wiem co mnie najbardziej wkurza w wyborach samorządowych - to nie wszechobecne plakaty, bo one zawsze były, są i będą. To też nie partyjne i komitetowe akcje rozdawnictwa przedmiotów wszelakich (szminki, chusteczki, róże, jabłka) tłumowi pazernej na gadżety gawiedzi. NAJBARDZIEJ wkurza mnie to, co się dzieje z moimi znajomymi - a dokładniej ich profilami na fb. Problem polega na tym, że w wyborach startuje ich
@ReFree: świetny komentarz! Dodalbym jeszcze takich co pracują w marketingu jakiś większych firm, moja była znajoma napierdziela cały czas jakieś pierdoły o Zepterze :( dlatego piszę, że "była" :)
Norma. Znałem kiedyś takiego jednego patafiana, który się pojawia "na salonach". Oficjalnie cud miód i orzeszki, a prywatnie prostak i cham jakich mało.
Tylko na jakiej podstawie te wnioski? Że prywatnie używa potocznej polszczyzny jakiej używa 99% z nas w prywatnych rozmowach, nie wyłączając profesorów palących fajkę w kibelku ze studentami?
Pan profesor, ubarwiając język małą "#!$%@?ą" tu i ówdzie nagle z człowieka światłego, wykształconego i kulturalnego staje się chamem i prostakiem? Ja tu widzę niezłą obłudę.
Kultura wymaga, aby wulgaryzmów nie używać w wypowiedziach publicznych i oficjalnych. Tak jak może przy specyficznych
@zenla: przynajmniej robił coś poza pracą. W moim okręgu kandyduje gość, który od ukończenia szkoły jest urzędnikiem pracującym w PUP. I to jedyna jego "zasługa" dla okręgu wyborczego... O jego programie nastawionym na rozdawnictwo publicznych pieniędzy nawet nie wspominam.
Generalnie takiej słabej jakości wśród kandydatów już dawno nie widziałem u siebie...
Raczej wątpię, żeby miało go to pogrążyć. Kto miał na niego głosować i tak zagłosuje. Zresztą jak ma odpowiednie miejsce na liście to ma gdzieś to czy na niego czy nie, ważne, żeby na listę głosowali. Poza tym czy kogoś to dziwi? Nawet taki wielki polityk jak Tusk, kiedy kamery są wyłączone rzuca hasłami w stylu, że teraz paliwo to i po 7zł może być, a co dopiero jakiś pionek. Jeśli ktoś
Komentarze (31)
najlepsze
Tylko na jakiej podstawie te wnioski? Że prywatnie używa potocznej polszczyzny jakiej używa 99% z nas w prywatnych rozmowach, nie wyłączając profesorów palących fajkę w kibelku ze studentami?
Pan profesor, ubarwiając język małą "#!$%@?ą" tu i ówdzie nagle z człowieka światłego, wykształconego i kulturalnego staje się chamem i prostakiem? Ja tu widzę niezłą obłudę.
Kultura wymaga, aby wulgaryzmów nie używać w wypowiedziach publicznych i oficjalnych. Tak jak może przy specyficznych
Generalnie takiej słabej jakości wśród kandydatów już dawno nie widziałem u siebie...