Rok temu byłem na wakacjach w Sokolcu (cichy, fantastyczny dom). Wychodze na balkon a tu... koliber. Troszkę internetów i okazało się, że to nasz "rodzimy koliber", czyli Fruczak:
Mniej więcej rok temu doświadczyłam spotkania z kolibrem na ulicy w Meksyku. Macha to skrzydłami jak szalone, jakby się zawiesił w powietrzu. Super przeżycie...
Komentarze (35)
najlepsze
Kupię bułkę, pójdę na rynek w Krakowie i będę miał w cholerę podobnych przyjaciół :)
Jak bylem mały tez myslalem, ze to koliber :P
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Komentarz usunięty przez moderatora