też mnie szlak trafia jak mam płacić horrendalne ceny za jedzenie i kilka razy w ramach "lokalnego patriotyzmu" chciałem kupić w okolicy "u chłopa" jabłka, paprykę ogórki, pomidory.. itp. jadąc do ich "wielopiętrowych lepianek" jak chłopy mnie skasowali to odechciało mi się kupować u tych "wiecznych cierpiarzy" bo liczyli wszystkie marże pośredników- że to im się należą, a w wyliczeniach posiłkował się cenami ze sklepów, do tego jeszcze doliczali ekstra za "ekologiczność"
Komentarze (2)
najlepsze