kiedyś nieopatrznie zostawiłem w aucie produkt McDonalds'a ... auto po godzinnym staniu na słońcu wietrzyłem cały dzień, a jeszcze przez tydzień czułem ten zapach :-/
Troche przesadzili, to jedzenie chyba musiało tam rok siedzieć-oni się tymi chemikaliami potruli a nie odorem z lodówki. Miałam współlokatorów którzy trzymali jedzenie w pokoju i im się psuło, śmierdziało jak nie wiem ale nikt się nie pochorował.
To byli zwykli SYMULANCI!!! Chcieli się tylko wykręcić od roboty więc ściemniali, że chorują. Kiedyś mieszkając na stancji z kumplami hodowaliśmy różne straszne rzeczy w lodówce (np. przez ferie) i jakoś nic się nikomu nie stało.
racja. moj stary rozbil ostatnio zbuka ze swiat- znalazl go za wersalka(wtf?). smrod nieziemski- chata wietrzy sie juz 3 dzien ale nikt nie choruje ;]
nieorzyjemny zapach jest po to zeby odstraszac od np zjedzenia nieswiezego miesa- on ostrzega ale nie wywoluje choroby. chorobe moga wywolac substancje ktore wlasnie smierdza ale nie sam zapach.
Studenci?! Studencji maja w lodókwach tylko serdelki z biedroni. A je robi sie z trocin, papieru toaletowego i odpadów poprodukcyjnych, z języków i wymion chyba tez...
dlaczego go minusujecie, prawde mówi, nie wierzycie to się przejedzcie na wycieczkę do takiej fabryki, jeśli by były robione z samego mięsa to kosztowały by tyle co szynka
Komentarze (11)
najlepsze
kiedyś nieopatrznie zostawiłem w aucie produkt McDonalds'a ... auto po godzinnym staniu na słońcu wietrzyłem cały dzień, a jeszcze przez tydzień czułem ten zapach :-/
podoba mi się to określenie, dużo bliższe prawdy (a raczej po prostu nie kłamliwe) niż "jedzenie z McDonalds'a"
:-)
nieorzyjemny zapach jest po to zeby odstraszac od np zjedzenia nieswiezego miesa- on ostrzega ale nie wywoluje choroby. chorobe moga wywolac substancje ktore wlasnie smierdza ale nie sam zapach.