Naukowcy do polityków: Przemysł rozrywkowy rośnie, więc piractwo go nie zabija
![](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_9MDBMuL56YveYlumYRqae10fLK4lYfGA,w300h194.jpg)
Jak można mówić o stratach z piractwa, skoro przemysł rozrywkowy od lat rośnie, także dzięki internetowi? Brytyjscy naukowcy proponują zadać sobie to pytanie i przekonują, że zaostrzanie prawa autorskiego to naprawdę kiepski pomysł.
- #
- #
- #
- #
- 73
Komentarze (73)
najlepsze
Mnie szlag trafia, gdy na każdym legalnym DVD/BD jestem bombardowany całą gamą ostrzeżeń - zapłaciłem, więc traktują mnie jak złodzieja i zmuszają do czytania tych bzdur. Dosłownie jakby napisali
@enron: jeszcze nie minęły, i tak prędko nie miną.
Co do reszty się zgodzę, piractwo bardziej pomaga niż przeszkadza w sprzedaży. A kto nie ma ochoty kupić, to czy to ściągnie czy nie i tak tego nie kupi chyba że podsunie mu się film, album, grę pod nos i to w cenie mniejszej niż kufel piwa.
@enron: jeszcze nie minęły, i tak prędko nie miną.
@gupilogin: może źle się wyraziłem: minęły czasy, gdy jedynym wyjściem był zakup CD w sklepie :)
Zaś co do płyt: ostatnio naszła mnie chęć by posłuchać sobie muzyki z Incepcji... No to dawaj, szukam po sklepach. I co? Film na DVD dorwać można za kilkanaście złociszy, na bluray - znajdzie się
Inaczej to jeszcze wygląda w kwestii wykonawców, jak nie masz kontraktu nikt cię nie wyda, bez wydawcy nie wstawisz płyty do sklepów, bez płyty w sklepach w zasadzie nie istniejesz i się błędne koło zamyka. I w tym przypadku byłoby fajnie gdyby chociaż branża
@K_R_S: no nie bardzo.
Okej, czyli od tej pory żaden autor muzyki, publikacji, książek filmu nie powinien mieć prawa własności do własnego dzieła? Rozumiem, że nie jesteś człowiekiem, który ma zwyczaju spędzać tygodnie pracy nad publikacjami, czy tworzeniem czegokolwiek skoro uważasz, że praca ludzi, którzy to robią nie ma żadnej wartości, skoro, aby z niej korzystać nie trzeba za nią płacić.
#lewackalogika
Gdyby nie torrenty i internet, gówno bym wiedział o większości dostepnej muzyki i filmach, książki to margines (mimo, że czytam rózne rzeczy).
Co za tym idzie, zwiększyła się u mnie rozpoznawalność aktorów, reżyserów, muzyków i innych autorów. Jestem beznadziejnym trendseterem, więc nie zarażam innych, ale są tacy co to potrafią zrobić. Ergo -> PROFIT.
To nie handel pietruszką, gdzie dajesz pieniądze a dostajesz pietruszkę. Czasem, szczególnie
Bo w tym wszystkim nie chodzi o to żeby ratować straty, tylko żeby bogatsi byli jeszcze bogatszymi.
Taki przykład na marginesie - muzycy z Rolling Stones są gorącymi orędownikami rozbudowy prawa autorskich na kolejne lata... bo za chwilę skończą się dla nich tantiemy za ich pierwsze kompozycje więc za chwilę dostaną za nie okrągłe nic. Jakby
P.S. Zwłaszcza oceny na filmwebie... IMDB wydaje się być pod tym względem dużo bardziej obiektywne.[cokolwiek znaczy słowo obiektywizm przy ocenie filmów,bo każda ocena jest subiektywna z definicji]
Jak to się ma do mojej wypowiedzi. Fajna ciekawostka, ale porusza trochę inny problem niż to o czym mówiłem, czyli lejące się z hollywood gówno i gówniane recenzję jakiś pryszczy co to myślą że są kinomanami.Lepiej wejść na metacritic albo rottentomatoes, bo w polskim świecie filmów, cóż ale nie ma dobrej strony z recenzjami. Jedyną stroną którą się kierowałem to był klub miłośników filmu, ale od jakiegoś roku ten serwis
Zaraz znajdzie się ktoś kto się ze mną nie zgadza, zaleje mnie fala minusów, wiem jak działa wykop. Fakt to fakt, nie pomogą tu żadne dziwne wymysły czy porównania piractwa do produkcji aut, sprzedaży rzeczy używanych czy jabłek. EOT.