Witam.
W związku z tym, że zawsze uważałem inicjatywę robienia AMA za interesującą i godną pochwały, a teraz sam mam możliwość napisać o czymś niecodziennym, to sobie nie odpuszczę ;) Z tego też powodu założyłem konto na wykopie. Otóż mieszkam teraz za "tą słynną granico". Dokładniej na Węgrzech, w Budapeszcie. Pracuje jako inżynier, skończyłem automatykę.
Żeby się nie powtarzać opiszę tutaj kilka randomowych rzeczy, które mi właśnie przyjdą do głowy:
-Dużo bezdomnych, śpią na ulicach. Mają nawet swoje miejscówki z rozłożonymi materacami i całym ich dobytkiem. Te same twarze w tych samych miejscach. Ale nie są natarczywi, za to co interesujące sprzedają gazetę pisaną przez bezdomnych i każdy "sprzedawca" musi mieć identyfikator profesjonalny xD
-Miasto jest przepiękne. Wcześniej myślałem, że fajne duże miasta to są na zachodzie, ale jak tak patrzę na Budapeszt to widzę że ma niesamowity klimat. Strasznie mi się tu podoba i cieszę się, że mam taką możliwość. Ogrom monumentalnych i pięknych budynków, praktycznie całe centrum składa się tylko z takich. A jest to naprawdę duże centrum. Metro z przed 1900 roku, łaźnie, ruin puby, wyspa Małgorzaty. A i w centrum można pić alkohol pod chmurką, tylko że po 22 prohibicja w sklepach. W knajpach dostaniesz bez problemu ;)
-Życie nocne miasta, w tygodniu również znajdziesz interesujące imprezy i ciekawe wydarzenia, a weekendy to już w ogóle szaleństwo ;) w ciepłe wieczory wszyscy piją sobie winka/browary po całym mieście a potem na imprezkę.
-Ruin puby - świetne miejsca, całe kamienice przemienione na club, łącznie z otwartą przestrzenią w środku kamienicy. Każda sala przerobiona w inny sposób, w innym stylu. W jednej możesz usiąść i wypić sobie frycz (wino z wodą mineralną, popularny napój tutaj), a w drugiej posłuchać koncertu metalowego. Warto zachodzić do nich, zresztą zazwyczaj to się dzieje w weekendy.
-Ich język jest szalony, ze słuchu nie masz najmniejszych szans nauczyć się czegokolwiek ;] Jako, że jednak chce się nauczyć, to zapisałem się na kurs, ale dopiero 3 zajęcia. Także niewiele umiem, ale wydaje się być do ogarnięcia. Na pewno mam się lepiej niż reszta grupy, bo każdy jest z innego kraju i albo nie umieją wymawiać twardych głosek, albo im się w głowie nie mieści odmiana czasowników ;D
-Wszędzie się dogaduje po angielsku. Ludzie tutaj nie mają z tym problemu i nawet pani sprzedająca bilety wszystko wytłumaczy bez problemu. Dla tych ludzi angielski też jest drugim językiem i każdy się stara żeby zrozumieć. Jedynym wyjątkiem są banki,
-Banki. Wchodzę do siedziby z marmurem na ścianach, a tam po angielsku nikt. Abstrahując od tego, że są czynne tylko raz w tygodniu dłużej niż do 15. A sprawy trzeba jakoś załatwić. No to dwa razy nie zastałem nikogo mówiącego po angielsku, raz się okazało, że muszę mieć paszport. No bo w końcu jako mieszkańcowi unii nie można na dowodzie niczego załatwić. Raz się dowiedziałem, że bez węgierskiego adresu nie założą mi konta, gdyż nie będą mieli gdzie wysłać karty. Piątym razem założyły mi dwie panie posiłkujące się google translate oraz ich towarzyszem na linii telefonicznej. Trwało to długo. Do tego dostałem tokena. Takie urządzonko, co wygląda jak bardzo tania elektroniczna zabawka dla 4 letniego dziecka, a generuje kody bez których nie zrobię nic w banku elektronicznym. Którego strona na szczęście jest po angielsku!.
-transport - jak nie kupisz biletu miesięcznego za 10500 forintów (studencki podajże 5800frnt) to przejazdy nie będą w ogóle opłacalne, bo bilet jednorazowy to koszt 350 frnt. Ale jak już masz to możesz jeździć co nie miara. Metrem dostaniesz się szybciutko na drugi koniec miasta, tramwajem/autobusem/trolejbusem w konkretne miejsce, a HUV-em wyjedziesz na przedmieścia. Jak ci się to znudzi to w ramach transportu miejskiego możesz Dunajem skoczyć parę przystanków w górę rzeki.
-mają tutaj knajpy z naprawdę dobrym jedzeniem. Do tego możesz przebierać w gatunkach restauracji: włoska, węgierska, wietnamska, koreańska, bałkańska, do tego zjesz niezłego burgera w kilku miejscach. Cenowo za 1000-2000 da rade naprawdę fajnie zjeść.
Czas na zakupy, na rachunku jest 3532ft czyli wychodzi 50,34 zł. Na liście mamy:
-jogobella 500g,
-mleko 2,8%,
-mydło w płynie,
-muesli,
-wędlina,
-cappy truskawkowy,
-winogrona,
-3 bułki,
-2 x mozarella,
-pomidory.
No i teraz drugie zakupy, które robiłem jakiś czas temu, data jest pewnie na paragonie.
-tokai 0,75l,
-sześciopak wody mineralnej,
-ciastka kokosowe,
-jogurt,
-sok jabłkowy,
-pasta paprykowa (pikantna),
-mydło w młynie,
-ser pleśniowy na wagę,
-papryka pikantna,
-wędlina,
-2 kostki masła 100g.
ps. Nie odpowiadam na pytania, które już były. Jak kogoś interesuje, to da rada wcisnąć ctrl+f i poszukać najpierw.
ps2. Czekam na pytanie o kaczkach. Na pytania odpowiem najprawdopodobniej dopiero jutro wieczorem.
Komentarze (219)
najlepsze
1. Masz zamiar zostać dłużej na Węgrzech? Założyć rodzinę/znaleźć kobietę etc., może przenieść się do innego kraju?
2. Jak wygląda polityka mieszkaniowa? Ludzie tak jak w Polsce biorą kredyty na 30 lat? Czy może jest to inaczej rozwiązane pod rządami Orbana i wspierania rodzimej gospodarki.
3. Czy przy aktualnych zarobkach jesteś w stanie wziąć kredyt? Jeśli tak to ile % pensji zostało by Ci w portfelu gdybyś odliczył kasę za
1. Zobaczymy co przyniesie życie, nie będę się ograniczać. Mogę siedzieć wszędzie tam gdzie mi dobrze :) Choć fajnie byłoby kobietę która umie po polsku, w ojczystym języku to jest jednak komunikacja na innym poziomie. Choć może to kwestia dłuższego pozostania w obcym kraju, nie wiem.
2. Hmm, nie mam pojęcia, nie pytałem nikogo. Ja mam zamiar wynajmować, żeby się nie
2. Masz zamiar wrócić do Polski czy zostać na Węgrzech.
2. Mam zamiar na pewno nie wrócić do Polski, a gdzie w końcu wyląduję, to nie wiem.
Zakochałem się w Margaret Island, tamtejszym klimacie i ścieżce biegowej :)
@xpt: tu nie bylem, musze przejść