Czy mąż (świętej pamięci niestety) pani senator PIS, dorobił się na "szczęściu" czy też na wyzysku i "sztuczkach" przy zatrudnianiu innych?
Pora chyba mega nieodpowiednia, bo nie chcę tutaj w godzinach śmierci się pastwić nad nikim, ale mleko się już rozlało i te teksty są już w sieci. Proponuję przeczytać dwa teksty:
1)
//www.strefabiznesu.pomorska.pl/artykul/zostawie-po-sobie-duzo-pieniedzy-mowi-krzysztof-mielewczyk-torunski-biznesmen-ten-od-wodki-p
"- A panu dlaczego się udało?
- Szczęście.
- Tylko szczęście?
- Tylko. Bo każdy ma jakiś talent, ale nie każdy ma szczęście. "
I ok, szczęście, pewnie trochę talentu biznesowego, szacun. Nie ma problemu, oby więcej takich. Cały wywiad szczery, nawet pozytywny.
Jednak na jednym z portali spotykam takie info, wygląda raczej szczerze i prawdziwie, bo dużo faktów.
"
Mąż pani senator Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk, a zarazem prezes: Polskie Północne Pierze i Puch Sp. z o.o. to idealny przykład pracodawcy łamiącego przepisy Kodeksu Pracy. Panie pracujące w PPPP Sp. z o.o zatrudniane na stanowisko szwaczki wykonywały inne rodzaje pracy, począwszy od sprzątania, nie tylko w obrębie swoich miejsc pracy, ale i w domu samej pani senator, porządki ogrodnicze na obszarze zakładu w Borczu, poprzez szycie pościeli, napychanie puchem, po pracę magazyniera, przenosząc ciężkie kartony uszytych już kołder i poduszek z magazynu do samochodów dostawczych, i ich rozładowywanie, podczas gdy dostarczano materiały niezbędne do kolejnej produkcji. W tym wszystkim wynagrodzenia sięgały 1500 zł brutto, za nadgodziny w ciągu tygodnia płacono stawkę bez dodatku za nie przysługującego. Praca w weekendy, podczas tzw. eksportu, polegała na dwuzmianowej (nocnej i dziennej) po 12 godzin pracy, nie raz przez cztery niedziele z rzędu (gdzie conajmniej raz na cztery tygodnie jedna niedziela wolnego się należy), bez wyznaczenia w ciągu sześciu kolejnych w ciągu tygodnia, dnia wolnego w zamian za przepracowaną niedzielę. Wynagrodzenia za wykonaną pracę często były wypłacane z ogromnym opóźnieniem. Brak dodatków za szkodliwe warunki pracy (pierze, którym były napychane kołdry i poduszki, unosiło się w powietrzu po całym pomieszczeniu, napychane były pierzem gorszej jakości, niż oferowano), niesprecyzowane godziny pracy i przeciągi w chwili przejścia z jednego do drugiego pomieszczenia. Umowy o prace zawiązywane niezgodnie z prawem, a z wzięciem urlopu były ogromne problemy. Polskie Pierze i Puch, jak wynika z informacji zaczerpniętej prosto ze strony internetowej ( istnieje od 1993 roku. W ciągu ostatnich 10 lat zmieniała swą nazwę kilka razy. Przed rokiem 2003 funkcjonowała, jako spółka cywilna "Roleks" w Redzie Pieleszewo, przenosząc się do Borcza nazwano ją "Polskie Pierze i Puch" (10.2003), następnie "Sensalon" (03.2009), a od października 2010 roku "Polskie PÓŁNOCNE Pierze i Puch". Podczas kryzysu na początku 2010 roku z wieloma pracownikami rozwiązano umowy. Zatrudnionym na okres co najmniej 3 lat, przysługiwało 3 miesięczne wypowiedzenie. Pan Mieleweczyk ogłosił upadłość firmy. Po grupowym zwolnieniu i rozwiązaniu umów za dwutygodniowym wypowiedzeniem, zaproponował wybranym pracownikom pracę 'na czarno'."
//wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Wypadek-smiglowca-w-okolicach-Starej-Kiszewy,wid,15982431,wiadomosc.html?ticaid=1114d9
Jeśli to prawda, to biznes jakich wiele, oparty raczej nie o szczęście i ideały PIS-owskie (super warunki pracy itp. frazesy), tylko o ciężką pracę innych, których jeśli zachodzi taka potrzeba (kryzys), traktuje się po prostu przedmiotowo.
PS. Jeszcze coś z wywiadu:
"- A jak się stoi w korku bentleyem?
- Kiepsko. Wie pan, bentley to nie jest tylko próżna zachcianka, to część taktyki biznesu. Ale ostatnio jazda samochodem stała parodią komunikacji. Planuję kupić helikopter, bo niedługo nie da się w winny sposób robić interesów. "
No i się doigrał.
ps2. Ciekawostka. Śmigłowiec kupił od firmy wiatrakowej, nie ma w tym nic dziwnego, choć ciekawostką jest to, że jego żona walczy z wiatrakami w jednej z komisji sejmowych (jak cały PIS). Info dla fanów spisków, o spisku nie ma mowy, bo śmigłowiec był jego już od kilku miesięcy.
Po co ten wykop i to w takiej chwili? Nie mam nic do gościa ani Pani senator. Bardziej chodzi o to, byśmy sobie uzmysłowili, że biznes, życie, a ideały i frazesy, jakimi mamią na politycy, to dwie różne rzeczy. To tak a`propos obecnych strajków i tekstów Jarka, że ludzie pracy zasługują na więcej szacunku i wyższe płace.
Szkoda tylko, w realu wygląda to tak jak wygląda.
Komentarze (9)
najlepsze
Z całego polskiego top 100 wybrał największego przekręta.
Mąż czołowej posłanki/senatorki PIS, która co tydzień mądrzy się w TV. Sam też kiedyś był aktywny politycznie, ale zrezygnował dla biznesu.