Powinni przynajmniej podać koszt samych składników (można w to wliczyć przygotowanie). To by pozwoliło ludziom łatwiej wycenić, ale przy okazji pokazało też jak niektóre knajpy zdzierają z klientów.
@Pete1: No to dopisałem w nawiasie, że przygotowanie. Może to mało precyzyjne określenie, ale coś podobnego miałem na myśli, chociaż oczywiście ciężko podać te koszty w przeliczeniu na jedną potrawę.
Pomysł może nie jest oryginalny, ale odważny. Na mój gust będzie jak z muffinami opisanymi w artykule, pod warunkiem, że obsługa nie będzie męczyła tych co mało płacą. Skoro co łaska, to bądź zadowolony również z 5zł. Inny klient zapłaci 20zł i wyjdziesz na swoje.
Nie wiem jak jest w innych częściach Polski, ale na śląsku gdzie mieszkam, wszędzie są, lub powstają knajpy w klimacie PRL. Właściwie stare kluby też przechodzą modernizację
@TomekNAUK: Niby tak, ale ja już nawet tego nie pamiętam. Starzy wyjadacze natomiast od lat siedzą w tych samych spelunach.
Zero polotu i finezji jest w tych ludziach zakładających knajpy, a komuna robi się kultowa, wszyscy poznają Syrenkę, jak wyjedzie na ulicę, piją wódkę z zakąską, i dobrze. Szkoda tylko, że niewielu wie, gdzie jeszcze znaleźć można dobrego szewca, lub kaletnika. Na szczęście dla siebie mam takie dinozaurze zapędy;)
dobrze że takie pomysły się rozwijają. Też jestem zdania, że dla typowej polskiej mentalności to może być jeszcze mocno za wcześnie, ale trzeba dać temu szansę. Myślę że crowdfundng/"daj co łaska" mógłby być takim idealnym połączeniem socjalizmu z kapitalizmem oraz też byłaby jedyna sensowna droga dla artystów do wygrania wojny z piractwem.
Ja tam wolę gdy mam napisane ile zapłacić. nie chodzę jakoś często po knajpach i nie wiem ile przeciętnie się płaci za carbonara a ile za risotto z borowikami.
Myślę, że funkcjonujemy w jakiś taki sposób, że gdy sami znajdziemy lukę w systemie, okazję do przycwaniakowania (oczywiście generalizuję - nie wszyscy) to szybko ją wykorzystamy, natomiast gdy mamy świadomość, że to żadna tam luka tylko ktoś pokłada w nas zaufanie to raczej stajemy na wysokości zadania (znowu generalizuję).
Pracowałem kiedyś na farmie u Brytów, mieszanka narodowościowa, m.in. Polacy, Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Litwini, Łotysze, Bułgarzy, Rumuni... Farma mieściła się (jak to z
ja byłem w takim barze...płace 20zł i mogę zjesć ile chce...a i tak zjadłem przeciętny obiad,więc wole juz normalnie zapłacic...ten sam wałek jest w tych restauracjach "na wagę"a wyliczone to jest tak,że jak chcesz normalny obiad,to te 20zł zapłacisz...
Komentarze (129)
najlepsze
I wszystko jasne.
- Poproszę to danie.
- Co do picia?
- Nic, dziękuję.
- Napój jest obowiązkowy.
- Ile kosztuje mała cola?
- 30 zł.
Nie wiem jak jest w innych częściach Polski, ale na śląsku gdzie mieszkam, wszędzie są, lub powstają knajpy w klimacie PRL. Właściwie stare kluby też przechodzą modernizację
Zero polotu i finezji jest w tych ludziach zakładających knajpy, a komuna robi się kultowa, wszyscy poznają Syrenkę, jak wyjedzie na ulicę, piją wódkę z zakąską, i dobrze. Szkoda tylko, że niewielu wie, gdzie jeszcze znaleźć można dobrego szewca, lub kaletnika. Na szczęście dla siebie mam takie dinozaurze zapędy;)
bardzo popieram takie inicjatywy.
Pracowałem kiedyś na farmie u Brytów, mieszanka narodowościowa, m.in. Polacy, Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Litwini, Łotysze, Bułgarzy, Rumuni... Farma mieściła się (jak to z