Mi się kiedyś zdarzyło odebrać koci poród. Na działce zaczęła się kocić nasza działkowa kotka, bardzo przyzwyczajona do obecności (zawsze wskakiwała mi na kolana i smyrała główką w geście "głaszcz mnie"). Stara była, niemal bezzębna, więc przyszła się okocić u nas na werandzie. Wielka akcja odbierania porodu, bo nie była w stanie przegryźć pępowiny. Tata przecinał, ja ją trzymałam w rękawiczkach i przekładałam kocięta. Potem kilkudniowe kocięta podsuwała mi noskiem pod rękę.
Komentarze (83)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Aż dziw, że za takiego suchara dostałeś tak mało minusów.
Zamrucz 2 razy na tak, raz na nie
Szylkret. Ciekawostką jest że takie umaszczenie mają wyłącznie kotki.