Jechałem kiedyś do domu, patrzę a na środku ulicy taki mały ptaszek siedzi, ogłupiały ciut. Hebel i podchodzę, a ten maluch jakby ogłuszony. Żal mi się go zrobiło, wziąłem do domu i jazda ... Wymościłem salaterkę papierem, by było miękko, położyłem grzdyla i w sumie szykowałem się do wyjazdu celem odwiedzin u weta. Może jeszcze z malizny coś będzie... Ciężko oddychał rozkładając skrzydełka, i zbierała mu się piana w kącikach dzióbka, więc prognozowałem (jako wybitny fachowiec w dziedzinie ornitologii oczywiście:) ) że maluch ma coś tam w środku pogruchotane. Żreć nie chciał, w wodzie sie tylko podanej pomoczył.
Minęło jakieś 10 min a ten skubaniec jakby ożył :) Oczka bystrzejsze i zaczął sobie nawet delikatnie ćwierkać, po czym hyc z salaterki na fotel i się rozgląda. Otworzyłem balkon i gestem zapraszającym pokazuję drogę ku wolności. Bydlątko podleciało do mnie i siadło ... na ramieniu :) Jak papuga normalnie. Poćwierkał jeszcze z kilkanaście sekund i frrr z balkonu. Byłem z siebie dumny :) I teraz ! Najfajniejsze było to, że przylatywał przez jeszcze dwa dni później na kilka minut by posiedzieć na poręczy balkonu ...żona świadkiem :)
@zoombie: To i krótka historia odemnie. W czasach licealnych jeszcze jechałem na imprezę z dziiewczyną. Z pobocza wyskoczyła nam na samochód kuropatwa. W małym szoku zjechałem szybko na pobocze i zaóważyłem, że potrącony ptak jeszcze coś tam się rusza. No i wywiązał się dialog:
- musisz natychmiast cofnąć i pomóc temu ptaku!
- ale co ja z kuropatwa zrobie? gdzie ja teraz weterynarza będę szukał? no i przeciez upaskudzi mi
Komentarze (73)
najlepsze
Jechałem kiedyś do domu, patrzę a na środku ulicy taki mały ptaszek siedzi, ogłupiały ciut. Hebel i podchodzę, a ten maluch jakby ogłuszony. Żal mi się go zrobiło, wziąłem do domu i jazda ... Wymościłem salaterkę papierem, by było miękko, położyłem grzdyla i w sumie szykowałem się do wyjazdu celem odwiedzin u weta. Może jeszcze z malizny coś będzie... Ciężko oddychał rozkładając skrzydełka, i zbierała mu się piana w kącikach dzióbka, więc prognozowałem (jako wybitny fachowiec w dziedzinie ornitologii oczywiście:) ) że maluch ma coś tam w środku pogruchotane. Żreć nie chciał, w wodzie sie tylko podanej pomoczył.
Minęło jakieś 10 min a ten skubaniec jakby ożył :) Oczka bystrzejsze i zaczął sobie nawet delikatnie ćwierkać, po czym hyc z salaterki na fotel i się rozgląda. Otworzyłem balkon i gestem zapraszającym pokazuję drogę ku wolności. Bydlątko podleciało do mnie i siadło ... na ramieniu :) Jak papuga normalnie. Poćwierkał jeszcze z kilkanaście sekund i frrr z balkonu. Byłem z siebie dumny :) I teraz ! Najfajniejsze było to, że przylatywał przez jeszcze dwa dni później na kilka minut by posiedzieć na poręczy balkonu ...żona świadkiem :)
Info
- musisz natychmiast cofnąć i pomóc temu ptaku!
- ale co ja z kuropatwa zrobie? gdzie ja teraz weterynarza będę szukał? no i przeciez upaskudzi mi
@zoombie:
Też się
Oni mają coś do sów:
"Eeee pewnie naj!!%ny"
Te co uderzają w szybe czy tak ogolnie ? ;p
Ponoc są to specjalnie tresowane sowy które są wynajęte przez producentów okien :)
Komentarz usunięty przez moderatora