Nauki przedmałżeńskie: pranie mózgu czy wiedza niezbędna? - Religia w Onet.pl
- Strata czasu i nerwów, poza drobnymi wyjątkami to sama propaganda i wbijanie inteligentnym ludziom jedynych i najprawdziwszych prawd kościelnych w sprawach, które nie powinny ich w ogóle interesować – tak swój kurs przedmałżeński komentuje Agata. Razem z narzeczonym robili go w parafii...
mani1 z- #
- #
- #
- #
- #
- 56
Komentarze (56)
najlepsze
No to się kretynko zdecyduj, czy jesteś chrześcijanką, czy nie - i albo kochaj Jezusa (bo o to chyba w sumie biega w KK), albo p$%##$# to i nie rób przedstawienia o tematyce religijnej.
Oczywiscie wczesniej ani razu w kosciele i oficjalnie niewierzacy, no ale cyrk odwalic trzeba.
Polactwo obsrane.
Ateisci, k@!!a.
Chrzczenie dziecka to nawet u katolików
Patrzysz na 70 letnie babcie i twierdzisz, że wszyscy katolicy tacy są. Na starość ludzie robią się obsesyjni na punkcie religijności, bo im data ważności mija i wtedy zaczynają myśleć, czy
Coś czuję, że dzięki temu liczba ślubów kościelnych (których i tak widzę coraz mniej) mocno spadnie.
Zastanawia mnie w tym wszystkim jedna kwestia. W 3 klasie liceum mówiono nam, że jak będziemy chodzić na religię, to dostaniemy jakieś zaświadczenie, że nie musimy potem odbywać nauk przedmałżeńskich. Ale z tego, co wiem,