Witam serdecznie. To moje pierwsze AMA. Ludzie pisali wielokrotnie o USA i było sporo zainteresowanych. Może ktoś będzie ciekaw jak wygląda praca na przetwórni rybnej na Alasce. Pracowałem tam 3 lata po 4 miesiące wakacyjne (program work and travel).
Z ciekawostek mogę napisać o Polce, która po 4 miesiącach wzięła ślub z Amerykaninem 20 lat starszym od niej (oczywiście już nie są razem). Nasz szef specjalnie zapisywał się do jakiegoś małego kościoła, gdzie został pastorem w ciągu tygodnia i mógł udzielić im ślubu :) Oczywiście wszystko legalnie wg. prawa.
Mieliśmy w pracy wielkiego czarnego, który gustował w białych kobietach, twierdząc, że to dobrze wygląda w czarnej społeczności :)
W przetwórni śmierdziało, nie było telefonów, internetu, telewizji praktycznie też, człowiek był odcięty od świata.
Inne ciekawostki jeśli kogoś temat zainteresuje.
Komentarze (196)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
ad 1 No szczerze mówiąc to zależy. Przy niektórych tak. U nas mało było takich grubasów bo jednak przetwórnia ma określone, dosć małe wymiary.. Poza tym samych Amerykanów było tam mało, bo dla nich to żaden zarobek pracować tam 4 miesiące za grosze (jak dla nich). Ale jedzenie było takie, ze ja np. przytywałem rok w rok ok 10 kilo. Czyli non stop chamburgery, pizze, ryby, steki itd. Z ciekawostek
2. Dostawaliście jakieś ryby przy których pracowaliście do jedzenia i jeżeli tak, to czy po powrocie mogłeś jeszcze patrzeć na ryby?
3. Jak to dokładnie wyglądało,
ad 1Wiesz za pierwszym razem za późno sie zapisałem i tak wyszło. Mieli wówczas dostępną tylko Alaskę. Po pierwszym roku szefostwo mi zaproponowało podwyżkę i lepszą pracę i dlatego wracałem. Może coś w tym jest, że chciałem wracać do tego co znam?
ad 2 Jeśli chodzi o ryby do jedzenia, to przychodził kucharz i brał zawsze kilka sztuk z taśmy, na której się je przerabiało. On sam je potem przyrządzał
Jak to się zaczęło? Jak tam trafiłeś?
2. Standart, ile zarabiasz? (i czy to dużo/mało)