Wygrał proces z “Biedronką” - ale musi zwrócić odszkodowanie bo nagrywał rozmowy
Były pracownik Biedronki, który wygrał odszkodowanie za zwolnienie z pracy, musi oddać wszystkie przyznane mu wcześniej przez sąd pieniądze - ponad 10 tys. zł. Sąd uznał, że sposób, w jaki Piotr M. zdobywał informacje o nieprawidłowościach łamie zasadę współżycia społecznego.
X.....a z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 52
Komentarze (52)
najlepsze
Co za różnica czy nagranie zdobył legalnie czy "nielegalnie". Udowodnił, co miał? Udowodnił. Więc jaki wpływ na sprawę ma to w jaki sposób zdobył nagrania? Przecież to nie ma żadnego sensu...
Równie dobrze będę robić milionowe przekręty ktoś mnie nagra ale ja stwierdzę, że to "łamie zasadę współżycia społecznego" i niech oddają mi kasę.
Normalnie chciałbym poznać tę gwiazdę sędziowskiej palestry która popełniła taki wyrok. Oczywiście bez świadków.
Dopóki piekło się nie zapełni, żaden prawnik nie dostąpi zbawienia.
Widać system już solidnie trzepie portkami, skoro zbieranie dowodów na działanie ewidentnie szkodliwe społecznie jest traktowane jako ... szkodliwe społecznie.
Kolejny sędzia/sędzina pokazał na czym wg niego polega owo społecznie współżycie.
PS, zna ktoś nazwiska tych urzędników?
Niekoniecznie. Mogło chodzić o okręgowy, mogło chodzić o apelacyjny (jeśli w pierwszej instancji orzekał okręgowy). Mogło wreszcie chodzić o Sąd Najwyższy, jeśli była to kasacja od wyroku II instancji.
Mam pytanie.
Jak pracownik ma dowieźć mobbing lub jak kobieta, która jest molestowana ma dowieźć, że do czynu zabronionego doszło. Skoro nie można go nagrać.