Jeremy Lin w wielkim stylu zapewnia zwycięstwo swojemu zespołowi
Odrzucony przez dwa kluby przyjechał do Nowego Jorku, gdzie śpiąc na kanapie u brata, czekał na szansę od Knicks. Dzisiaj Jeremy Lin jest bohaterem i Ameryki, i Azji. We wtorek rozgrywający Knicks trafił zwycięską trójkę w meczu z Toronto Raptors.
Kozzi z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 42
Komentarze (42)
najlepsze
dotychczas obie te rzeczy średnio się łączyły, gdyż ostatni zawodnik z Harvardu w NBA grał 50 lat temu... Co ciekawe, Lin wybral Harvard inne wymarzone przez niego uczelnie odrzuciły jego kandydaturę. Więc wybrał tę szkołę głównie dla koszykówki, mimo tego poradził sobie nieźle(bodajże mgr ekonomii).
to się nazywa dywersyfikacja potencjalnego źródła utrzymania
a) rzeczywiście gra jak all-star
b) póki co wytrzymuje presje (co jest zajebistym osiagnięciem i potwierdza jego klasę nawet lepiej niż cokolwiek innego)
c) to dzięki niemu Knicksi zaczęli wygrywać i co do tego nikt nie może mieć wątpliwości, bo
d) sprowadzili najpierw z wielką pompą wielka gwiazdę, Amar'e Stoudemire'a - dalej przegrywali
e) po czym sprowadzili drugą,
A juz na pewno nie spodziewał się, że tak bezczelnie rzuci mu sprzed nosa.