Wpis z mikrobloga

Ludzie, co mi się wczoraj przytrafiło to ja nawet nie... W końcu pierwszy raz od dłuższego czasu ustabilizowała się pogoda, słońce wyszło zza chmur, temperatura podskoczyła. Postanowiliśmy więc ze znajomymi spędzić weekend aktywnie, a że mieszkam w Rudzie Śląskiej to spędziliśmy go w starym śląskim stylu. Trochę alkoholu, kąpiele w gliniankach, zwiedzanie zamkniętych sztolni w kopalni Halemba, walki na kulki z miału węglowego. Takie tam zabawy.

No i oczywiście przesadziliśmy trochę z alkoholem. Nie wiem jakim sposobem, ale znalazłem się w szpitalu. 6 rano, słońce napieprza przez okno, klimatyzacji nie ma, a ja z kacem gigantem, gołą dupą w jakimś szpitalnym fartuchu. O co kuźwa chodzi ? Co się wczoraj #!$%@?ło ?

Całe szczęście zauważyłem, że nie jestem sam, łóżko obok leżał Szczepan. Umorusany od stóp do głów węglem, ale i tak z pod tej warstwy czerni widać, że oczy podbite i mocno zmęczone wczorajszą nocą. Szczepan też nie pamiętał jak my tu trafili. Pielęgniarki oczywiście odmówiły współpracy, a na nasze ciągłe klikanie w guzik alarmowy zareagowały wyłączeniem dzwonka.

Wyobrażacie to sobie ? Gorący dzień, kac gigant, nikt pomóc nie chce a ty leżysz na niewygodnym łóżku z gołą dupą na wierzchu. Nic dziwnego, że Szczepana zaczęło nosić. Rzucił kilka wiązanek do salowej, poszarpał trochę za drzwi ale w końcu udało mi się go uspokoić. Mówię mu - Szczepanku uspokój się, poleżymy, odpoczniemy, dadzą jeść, dadzą pić i na koniec L4 do roboty wystawią i byłoby wszystko w porządku gdyby nie przynieśli śniadania.

Fotka1

Jak Szczepan zobaczył czym oni nas chcą karmić to wpadł w szał. Gdzie kuchnia #!$%@? !!! Nawet ogórka pokroić nie potrafią !! i pobiegł szukać kuchni. Ledwo zwlekłem się z łóżka, żeby go łapać, żeby jakiejś głupoty nie zrobił, i pędzę za nim korytarzami, z dupą na wierzchu, ludzie patrzą, pielęgniarki krzyczą. Dopadłem go przy kuchni. Stał już z nożem w łapie i kroił ogórka w plasterki zadowolony z siebie. Mniej była zadowolona obsługa, bo po Policje zadzwonili. Pech chciał, że wpadli do kuchni jak Szczepan zabierał się za kawał podwawelskiej, bo ogórka już ładnie pociął. Wpadli z impetem do kuchni i psiukają gazem w oczy Szczepana. Szczepan wrzeszczy na całą japę Gdzie po mordzie mnie tym pieprzem psiukasz, na ogórka psiukaj !! Ale oni nie słuchali Szczepka, jeden stanął przy drzwiach z bronią a drugi z pałą do Szczepana i mu talerz wyrywa. A Szczepan nie z takimi sobie radził na dyskotekach, popchnął go trochę i policjant fikołka wykręcił. A to jakieś młode szczawiki te policjanty były i drugi nie wytrzymał ciśnienia. Zastrzelił mi Szczepana. Teraz w telewizjach opowiadają, że to Szczepana wina, a to oni nienażarci za talerz go chwytali. Jak żyć ?

  • 2