Wpis z mikrobloga

Kto jeszcze pamięta Ivicę Kriżanaca? Anegdoty spisał Krzystof Stanowski.

No to było tak. Andrzej Niedzielan mówi do mnie: - Słuchaj, w Groclinie jest taki piłkarz, Ivica Kriżanac, który nigdy w Polsce nie udzielił żadnego dużego wywiadu, a to bardzo fajny gość. Wziąłbym go ze sobą, byście się poznali.


Miałem robić zupełnie inny materiał – wymyśliłem sobie, że Andrzej będzie patrzył z góry na mapę Europy, trzymał się za głowę, a my przerobimy taką fotkę na infografikę i zaznaczymy, w którym kraju który klub najbardziej go interesuje i dlaczego. „Andrew” bywał wtedy dość kapryśny, więc zaczął coś pieprzyć, że nie, a na to Ivo – którego poznałem cztery minuty wcześniej – mówi: - Co ty #!$%@?! Co ty #!$%@?! Ty tu robi zdjęcie! Ty robi! To dobre!


Ten Kriżanac czekając na udzielenie pierwszego wywiadu w życiu dziennikarzowi, którego w ogóle nie znał wypił ze cztery duże piwa i wypalił z piętnaście fajek, co mnie lekko zaskoczyło, a jak zaczął opowiadać, to uszom nie wierzyłem. Mówił coś o tym, jak wywalili go ze Sparty Praga.


– Jeden doniósł, że ja miał pistolet!


Ja na to: - Jaki pistolet?


Kriżanac: - Nu, pistolet!


Niedzielan: - Pistolet?!


Kriżanac: - Nu, czego ty #!$%@? nie rozumie, pistolet!


Ja: - Ale gdzie?


Kriżanac: - Nu, że w aucie!


Niedzielan: - Ale jaki, #!$%@?, pistolet?!


Kriżanac: - Nu, Beretta! Oryginalna!


My chcieliśmy dowiedzieć się, czy naprawdę miał broń palną, a on nam podał markę. Cały wywiad był pełen absurdów, a Kriżanaca szybko uznałem za bratnią duszę. Lubiłem go podpuszczać. Kiedyś do mnie dzwoni i mówi, że chce go Olympiakos. – I co ty będziesz z tą całą kasą robił? – pytam. – Nu, będę ją trzymał na balkonie!

---

Lubił się bawić. Na rozdaniu „Piłkarskich Oskarów” po zejściu ze sceny się potknął i rozsypały mu się papierosy. Kriżanac przyjechał wówczas do Warszawy z żoną i małą córeczką. Powiedział jej: - Idź do hotelu, ja za godzinę będę... I po sześciu godzinach, gdzieś tak o piątej nad ranem, na parkiecie w dyskotece nagle krzyczy, przebijając się przez muzykę: – Jezu, piąta! Dziecko, żona, hotel. Ja lecę! Nagle sobie przypomniał i pobiegł. Tyle go widziano.


---

Jego charakter najlepiej oddaje niepozorna historyjka z Poznania. Poszliśmy kiedyś do knajpy. On, Bartek Ślusarski i nas dwóch. Kriżanac był wyraźnie nieswój, bo prowadził samochód i nie mógł się dobrze napić. Przychodzi kelnerka, pyta co podać.


– Nu, to będzie tak. Cola... – tu pokazuje na siebie. – Małe piwo...


– Dlaczego małe? Ja nie prowadzę, zamów mi duże – przerwał Ślusarski.


Kriżanac wyraźnie niezadowolony, że jest jedynym niepijącym, ale zmienia zamówienie. – Nu, to będzie inaczej... Cola, duże piwo, małe piwo... Tym razem my przerywamy w stylu „Ślusarza”: – Kriża, duże!


– Nu, to będzie jeszcze inaczej! Cola, duże piwo, duże piwo, małe piwo...


– Duże! – odzywa się czwarta osoba.


W tym momencie Kriżanac widząc, że na placu boju został sam, poddał się i oznajmił pani przyjmującej zamówienie: - Nu, to będzie jeszcze inaczej! Cztery duże piwa!!!

#pilkanozna #weszlo #anegdotypilkarskie #heheszki
  • 5
  • Odpowiedz