Wpis z mikrobloga

Po tygodniu pracy można wrócić do katuszy pod hasłem polskie kabarety.

Zachęcam do wrzucania własnych recenzji i wzbogacenia tej kolekcji.

Z okazji niedawnego końca już Ś.P. Kabaret LIMO (oby więcej nie wracali), należy odpowiednio uczcić to wydarzenie i przypomnieć co lepsze kwiatki

97 - 1 = 96

Kabaret LIMO - kanar

Jestem jak najbardziej za śmianiem się z absurdów codziennego życia, i kontrole biletowe w komunikacji miejskiej mogą być świetnym tematem do żartu. Jednak w wykonaniu polskich kabaretów polega to na wzięciu jak najbardziej oklepanych stereotypów dotyczących osób biorących udział w sytuacji (w tym przypadku: Kanar - kontrola, człowiek pokazujący legitymacjię, a więc zupełnie jak hehe FBI i "obcokrajowiec" - nie kuma po polsku, a więc można wziąć byle jakie angielskie słowa i o ich podstawę budować prześmieszne żarty) i jak najdłuższego (dzięki Bogu tutaj marnują tylko 5 minut życia) ciągnięcia festiwalu "zabawnych" jednolinijkowców (do których dojdziemy)

Co prawda pierwsza linijka, jakże nostalgiczna (Pi i Sigma z "Przybyszy z Matplanety") nie jest taka najgorsza z racji dobrego wcelowania w odbiorcę, tak w momencie pojawienia się reszty ekipy spod znaku LIMO widz tylko czeka na badumtss, żeby chociaż przynajmniej było wiadomo, kiedy można się zaśmiać.

Taka dygresja - chyba we wszystkich skeczach LIMO jest nawet śmiesznie, gdy sam Giza stoi i mówi, ale z chwilą pojawienia się kompanów można śmiało przewinąć dalej.

"Oj wiesz co, chyba mam teraz problem" świetnie oddaje to, co się dzieje po wkroczeniu FBI-kanarów. Już wiadome jest, że należy przygotować swoje czoło na liczne plaśnięcia, a gardło na natychmiastowe wysuszenie.

Panowie FBI są nieśmieszni i nawet janusze kabaretów żartu nie złapali.

Ooo Giza wygląda jak Arab i będzie grał Araba o jakże stereotypowym imieniu (Alibaba serio?) języku (brak odmiany przez przypadki i brak, lub skąpe orzeczenia) i możemy przejść do wylistowania wszystkich perełek stereotypowo - językowych.

-Katar i katar (hehe)

-Carpe diem (nieśmieszne?)

-Alibaba i baba, prosze pani? (dalej nieśmieszne?)

-żarty z piosenek Michaela Jacksona (bilet i Beat it, I'm bad i jestem łóżko).

-Hakuna matata (gra aktorska tego kanara poniżej krytyki)

-Ni #!$%@?... serio? Ale chociaż sala się zaśmiała.

-Bilet, bajlet, Czajkowski (bez komentarza)

-Luke im your father

-pokaż ptaszka

i nawet nie skumałem kiedy była puenta skeczu, bo tylko usłyszałem zespół i ostatnie słowo KEBAB (wcale nie stereotypowe)

Ach, puentą była znajomość arabskiego przez drugiego kanara (na szczęście miał mało kwestii, bo jest jeszcze mniej śmieszny niż wysoki kolega BAJLET).

Polecam gorąco.

#100polskichkabaretow #kabaret
g.....i - Po tygodniu pracy można wrócić do katuszy pod hasłem polskie kabarety.



Z...
  • Odpowiedz