Aktywne Wpisy
Momento83 +1
WykopX +4
Która z grup społecznych chodząca na #wybory jest najgłupsza Twoim zdaniem?
#ankieta #sondaz #bekazlewactwa #bekazprawakow #bekazlewactwa #konfederacja
#ankieta #sondaz #bekazlewactwa #bekazprawakow #bekazlewactwa #konfederacja
NAJGŁUPSZYMI WYBORCAMI SĄ...
- Wyborcy KO wierzący, że czymś różni się od PiS 21.7% (89)
- Wyborcy PiS wierzący, że czymś różni się od KO 15.1% (62)
- Wyborcy Lewicy -aborcja, ruchanie, weganizm, "eko" 63.3% (260)
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Teoretyczynie to może być w trzech zupełnie różnych lokalizacjach.
1. trzymanie katalogów virtualenva wewnątrz repozytorium wydaje mi się bez sensu. Binarki w repo będą je tylko sztucznie pompować. Ble... to mi sie nie podoba
2. z kolei ja stosowałem wcześniej taką konwencje, że najpierw tworzyłem sobie (przykladowo w katalogu
~/devel/
katalog virtualenva, np.
~/devel/projekt1/
... w którym to obok standardowych katalogów (
bin
,
include
,
lib
,
local
) tworzyłem sobie katalog z kodem, objęty kontrolą wersji, np. pod nazwą
src
. Niby fajnie, jest porządek, natomiast wkurza mnie dodatkowe zagłębienie katalogu z kodem, wydłużające ścieżkę.
Zagłębienie robi się tym głębsze, jeżeli chcemy np. trzymać kod na githubie, wówczas na najwyższym poziomie trzyma się często licencję, pliki readme, requirenmentsy... czy jeszcze jakieś inne rzeczy, a kod w katalogu niżej, czyli często w takim przypadku kod właściwy może znajdować się np. w
~/devel/projekt1/src/projekt1/
- czyli dość głęboko...
3. A może stosujecie zasade, że macie katalogi virtualenva gdzieś "na boku w stosunku do projektu"? Nieco mniejsze zagłębienie, natomiast łatwiej pomylić, który virtualenv do jakiego projektu, w przypadku podobnych nazw. Sposób nr 2 umożliwia stosowanie zawsze tego samego schematu ścieżki względnej:
source ../bin/activate
#programowanie #dobrepraktyki #python #virtualenv
requirements.txt
, a po aktywacji venva instalujesz wszystkie paczki przez
pip install -r requirements.txt
same virtualenvy trzymam w
~/.virtualenvs/
.
a zamiast
source ../bin/activate
polecam virtualenvwrapper. Odpalasz wtedy virtualenwy przez:
workon
.
Dodatkowo wrzuciłem sobie do aliasów:
cddev-here() { DIR=
pwd
; cdvirtualenv && cd bin && echo "alias cddev='cd $DIR'" >> postactivate && cat postactivate; };
odpalam tę
/src/
/src/
/venv
/requirements.txt
/.gitignore
Gdzie to drzewo projektu, a to faktyczny moduł pythonowy (tak samo dla django robię).
A w
.gitignore
:
/venv/*
*.pyc
*~
*.swp
Dzięki temu łatwo mogę trzymać to wszystko w gicie bez binariów w venvie i łatwo zrobić deployment gdziekolwiek tworzac venva i instalując w nim zależności.
Na pewno nie tak jak podałeś w punkcie 2! Zawsze venv per projekt. Jak się
Komentarz usunięty przez autora