Wpis z mikrobloga

#bog

O kurde...

Sluchajcie, pisze do Was moj kolejny wpis (sporo bylo tego, juz mi sie nie che na nowo pisac) i nagle taka rzecz - mimowolnie / nieswiadomie moja lewa reka jakos tak palcami uderzylem po klawiaturze (maly palec uderzyl i potem uderzyl gdzies kciuk, moze jakis skrot tajemny sie odpalil), ze wpis mi gdzies skaswoal sie / zniknal nagle.
To bylo mega, takie jakby nie ja.

Wiec nizej pisze od nowa i skracam troche poczatek:

Generalnie pisalem o tym, ze dzisiaj sie obudzilem z takim dobrym uczuciem, ze mi sie taka mysl pojawila rano w lozku "podsumowanie"
Ze na mirko ladnie tresci przekazalem, ze bylem u rodzicow wczoraj, ze jak moj tata sie tak jakby zachwycil Leszkiem Czarneckim w TV, to tak na tate z politowaniem spojrzalem, ze mu zaczalem znowu opowiadac o Bogu, to nie wierzyl

Zaczalem tez pisac, ze z zona bylismy wlosy zgolic wczoraj (ma chemie po raku) i 2 kobiety sie dziwnie zachowywaly, ktore tam byly, jedna jakby czarownica tak sie dziwnie usmiechala, ale to byla gra wg mnie, bo jak zaczalem pewne rzeczy "przypadkowo" do zony mowic, to ta czarownica tak tracila pewnosc i dziwnie sie potykala, jak po gazete wstawala.

Inna pani byla, to prawie w lzach siedziala obok na kanapie (doslownie...) - ale to pewnie dlatego, ze ja sie tak bawie, ze np jade do lasu i widze, jakis koles idzie. Mysle wtem: oho, kolejny szpieg, no to lecimy - nagle ide nad taki dol w lesie kolo sciezki i jak debil sie wpatruje w ten dol, wiecie, taki straszny dol niby, ze diably wyjda czy ze jakies masowy grob.
Tak udaje debila i sie patrze w ten dol, tylko szybko zerkam na goscia - a ten od razu wzrok ze mnie zabiera i dalej idzie.
Pewnie potem jakichs glupot nagadal w miescie, to ludzie placza po fryzjerach.

A ja sobie jaja robie (nomen omen), spokojnie, wszystko pod kontrola.

Ja w glebi serca tak kocham Ludzi, ze mimo moich roznych zlosci tutaj do Nieba mozecie byc tylko porwani, nigdzie indziej.

Samo ciecie tych dlugich wlosow zony kojarzylo mi sie najpierw z kara za zdrade w Powstaniu Warszawskim, potem z materacmi 3 Rzeczy wypelnianymi wlosami z Auschwitz (o ile to prawda, bo moze nam pranie mozgow w szkole robiono, kto wie... - nie bronie 3 Rzesz, tylko w tym punkcie moze ktos klamal, uj wie), a na koniec mowie do zony: "Jestes jak Shaolin kung-fu master z Chin"

Z Bogiem!
Sebastian