Wpis z mikrobloga

Był pewien okres w moim życiu który był tak piekielny że efekty czuję do dzisiaj. Nie powiem co się stało bo nie chcę, ale od tego czasu nigdy nie miałem już pewności siebie. Mimo że jestem (w miarę) ustabilizowany teraz to stałem się paranoikiem i noszę kosę ze sobą gdziekolwiek idę, non stop patrzę na twarze ludzi by zobaczyć czy ktoś nie ma jakiegoś problemu do mnie i nie patrzy na mnie krzywo, pójście do miejsca gdzie jest dużo ludzi jest wielką operacją specjalną i się boję, jak mam iść do miejsca gdzie nigdy nie byłem to zaczynam się pocić ze stresu. Znajomi się pytają czego Ty się #!$%@? boisz bo jak ktoś nawet przejdzie za blisko mnie to już trzymam rękę na kosie i wyglądam jakbym miał go #!$%@?ć. Głośne dźwięki też mi sprawiają problem, od razu staję się agresywny albo przestraszony uciekam np jak ktoś trąbnie, a wszyscy ze mnie mają bekę że ja jestem jakiś #!$%@?. Do tego większość ludzi zerwała ze mną kontakt, pewnie dlatego że są ogarnięci i nie chcą się zadawać z jakimś incwelem.
Takie przeciętne rzeczy które dla normików są czymś codziennym są dla mnie trudne. Dlatego it's over bo nie widzę wyjścia z tego. A słynna TE-RA-PIA to gówno daje bo jestem tak #!$%@? że mój psycholog po miesiącu zerwał ze mną kontakt i przestał odbierać telefony a nic się w sumie od niego nie dowiedziałem przydatnego bo nic nie mówił tylko ja mówiłem.
Pozostaje tag i wszelkie używki, na szczęście mam tą stabilizację finansową, nie mam długów i w pracy się odnajduję więc chociaż ten plus. Tylko że jestem kryptowarzywem bo wszyscy są gdzie indziej, mają zajebiste życia, robią swoję a ja jestem nadal tu w tej klatce 21m2 i boję się iść do Biedronki XD No niech mnie ktoś zutylizuje w końcu
#przegryw
  • 2
  • Odpowiedz