Wpis z mikrobloga

@MakaronowyStwor: ja miałem tak, że wychodziłem z uczelni zadowolony, kiedy znowu mogłem sobie snuć filozofie w głowie, eseje w głowie które nie mają sensu dla nikogo innego i na pewno nie zawierały konkluzji, plus tworzenie muzyki w głowie na poczekaniu, to było miłe, teraz jak wracam z kołchozu czegoś takiego nie mam, ale co z tego skoro uczelnia była jednym wielkim źródłem nerwic? Brak rozsądnego snu chyba #!$%@? mi mózg i
  • Odpowiedz