Wpis z mikrobloga

Historia jak z taniego horroru. Dzisiaj przeniosłem się w lata dziewiędziesiąte. Musiałem wstać o 4:30 rano żeby zdążyć na autobus 5:10. Wygrzebałem się i idę. Stoję sobie na przystanku #!$%@? na cały świat i nagle słyszę gwizdanie. Nie takie gwizdanie jak na dziewczyny, tylko jakaś smutna melodia. Patrzę i widzę że idzie jakiś koleś i sobie gwiżdże te smuty. Myślę że pewnie jakiś imprezowicz wraca z melanżu, ale przyglądam się i widzę że koleś idzie prosto, nie zatacza się a w ręku zamiast puszki piwa ma redbulla. I wtedy, jakoś instynktownie poczułem że będą kłopoty. Zawsze w kieszeni mam gaz, więc wsunąłem rękę do kieszeni i go chwyciłem. Nie byłem w nastroju do awantury więc sobie stałem i patrzyłem w dokładnie odwrotną stronę do tego typa. A ten typ podszedł do mnie, stanął centralnie przede mną i patrzy mi się w oczy. Dosłownie stanął na przeciwko mnie i się patrzy. No to ja też na niego. Widzę niefajną rzecz, że koleś ma jedną rękę luzem a jedną w kieszeni, stałem kiedyś na bramkach i z doświadczenia wiem że jak ktoś trzyma łapę w kieszeni to raczej nie wyciągnie z tamtąd nic fajnego. I koleś stoi i się patrzy. Ani słowa. Nie jestem szczególnie strachliwy, ale autentycznie ciarki mi po karku przelazły. I tak sobie stoimy przez chwilę. Nagle koleś wyciąga łapę a tam kastet. Nie wyciąga jej szybko, ani nerwowo, tylko powoli i cały czas patrzy mi w oczy. Nie czekałem co będzie dalej, tylko zacząłem go #!$%@?ć gazem jak jakiś skunks. I tu dwa spostrzeżenia: pierwsze to że gaz nie działa od razu, #!$%@? zdążył się ze trzy razy na mnie zamachnąć, na szczęście trzymałem dystans. Drugie spostrzeżenie to że jak już gaz zacznie działać to nie ma kozaka. Koleś zaczął się kulić i rzucać bladziami, oho, myślę sobie, nasz brat Ukrainiec. Dalej #!$%@?łem go gazem, cały pojemnik zużyłem na tego cworda. Koleś kucnął i zakrył twarz i wtedy chciałem go przekopać, ale jak na złość nagle na pustej ulicy zaczęły pojawiać się samochody, więc sobie odpuściłem. Chwilę później przyjechał mój autobus. Jak już jechałem autobusem to przyszło mi do głowy że może powinienem wydzwonić bagiety, bo koleś który chodzi z kastetem po nocy może zrobić krzywdę jakiejś przypadkowej osobie, ale pomyślałem że znając naszą policję to pewnie ja dostałbym zarzuty a koleś raczej już dziś nie będzie psocił i zaczepiał ludzi. Generalnie, patrząc na emocje jakie to wszystko we mnie wzbudziło, czuję że się starzeję.
  • 1