Wpis z mikrobloga

Mam takie dziwne coś w sobie że boję się miasta w którym mieszkam. Kojarzy mi się tylko źle, z gnębieniem mnie w każdej szkole, z prawie pobiciem w autobusie, ze słabą pracą i tak dalej. Gdyby nie to że nie stać mnie na wyprowadzkę to bym już dawno je opuścił. Takto traktuję je trochę jako bazę w której tylko nocuje, np. do fryzjera jeżdżę 50 km do miasta w którym studiuję zaocznie, studiuję też w innym mieście, pracuję poza miastem chociaż chciałbym jeszcze dalej, do psychiatry też jeżdzę do innego miasta.
Na siłownię boję się iść bo już nie mam czasu dojeżdzać na nią gdzie indziej więc musiałbym w swoim, a wiem że nie pójdę tam nigdy. Robię też tak dlatego bo cały czas jak chodzę po ulicy to boję się że spotkam kogoś kto mnie gnębił w szkole mimo że minęło już z 15 lat.
Jak ktoś kto mnie zna obecnie mnie przyłapuje na jednej z tych rzeczy to ciężko mi jest się wytłumaczyć, bo o ile studia da się zrozumieć o tyle fryzjer albo lekarz jakikolwiek to ludzie patrzą na mnie jak na wariat (i słusznie) ale wiem że dopóki nie będzie mnie stać na wyprowadzkę to jest to chyba jedyny sposób żebym funkcjonował bo jestem mocno neurotyczny i się boję inaczej.
#przegryw #feels ##!$%@?
  • Odpowiedz