Wpis z mikrobloga

Wracają z kołchozu poszedłem do parku, aby spożyć browarka. Patrzyłem na rodziny, kochające sie pary oraz otaczająca mnie naturę. Zatrzymałem sie trochę w głąb parku, żeby mieć spokój w spożywaniu trunku i żeby nie przeszkadzać innym ehh. Patrzyłem / nasłuchiwałem wronie gniazdo z małymi oraz ich "krakanie" - Chyba mieli jakąś zadymę albo imprezę bo w gnieździe sporo ich tam było. Starszy huop zapytał o szluge - z przykrością odpowiedziałem, że nie pale i poszedłem dalej.

Przeszedłem z 5-7 kilometrów w głąb miejskiej dżungli z myślą, która była ze mną od wczoraj, aby kupić krewetki ( ogólnie jakieś owoce morza które huop uwielbia i wrócić do domu). Tak też zrobiłem i czuje sie dobrze, pomimo czyhającego kołchozu, który będzie za kilka godzin. Ogólnie od kilku dni mam psychiczno-fizyczny upadek (mocniejszy niż zazwyczaj), ale takie głupie rzeczy jak "krewetki" i inne powodują u mnie minimalne chęci do życia. Nie ważne, że to dzień zakochanych - jestem sam ze sobą, kupiłem to co chciałem i spędzę te kilka godzin tak, jak zaplanowałem.

Trudno żyć "inaczej" od reszty, ale możecie żyć z samym sobą i też może być dobrze. Zaraz zabieram sie za ucztę i życzę samotnym oraz zagubionym odnalezienie choć trochę szczęścia, radości, motywacji, chęci w małych rzeczach ( oczywiscie w kontrolowanych dawkach ;D). Zapi##dalałem dzisiaj za 3 osoby i ciągle myślałem tych krewetkach. Teraz je mam i Czuje sie zaspokojony.
#przegryw
Mr3nKi - Wracają z kołchozu poszedłem do parku, aby spożyć browarka. Patrzyłem na rod...

źródło: FwaYIWTXwAAMydu

Pobierz
  • 1