Wpis z mikrobloga

##!$%@? #coolstory #krainaoz

Siedzę sobie dziś wieczór w miejskiej spelunie - PUB (typ underground), żeby zobrazować wam poziom, powiem, że 50 wódki kosztuje tu od 1.50zł do 2.50 a 50' ballantines to koszt 4.50zł + cola (0.2 w butelce) to 1.20zł. Piwko od 2zł. W skład pomieszczenia do którego wchodzi się z jednej z główniejszych ulic w tym mieście (duże miasto, specjalnie pomijam nazwę) wchodzą dwa małe pomieszczenia, w pierwszym jest mini bar a w drugim "mini toaleta" która jest obudowana płytą karton gips i leciwymi drzwiami - po prostu ktoś postawił płyty, żeby nie było widać nic. Otóż, w pierwszym pomieszczeniu, przy barze, znajduje się szafa grająca (miłośnicy nocnego undergroundu z centralnej polski już wiedzą co to za miejsce ;) ), za 1zł można sobie kupić utwór z tejże szafy. No i do sedna, siedzę tam, sporo ludzi pomimo późnej godziny, wszyscy w pierwszym pomieszczeniu piją przy prowizorycznym barze, wchodzę do drugiego (tam można palić), siadam na ławeczce, odpalam szluga i spijam browar w sąsiedztwie wielkiego plakatu z gołą merlin monroł. Przede mną siedzi już sporo wypita trójka okolicznej młodzieży (nie patologia, po prostu piją tam bo jest tanio i lubią ten klimat - zresztą tak jak ja). Pomimo sporej frekwencji w całym lokalu jest przyzwoicie cicho. Słyszę rozmowę trójki (jedna kobieta, dwoch facetów). Kobieta: ej chce mi się grubszą sprawę, ale jak pojdę do toalety to bedzie słychać wszystko. Jeden z kolesi sugeruje, żeby wrzuciła zyla do szady i wybrała jakiś kawałek heavy metalowy to zagłuszy (chcial chyba zgrywać stałego bywalca). Otóż dziewcze, prośbę zaakceptowało jako jedyną słuszną i wrzuciło pieniążka, wybrało piosenkę bliżej nieznanego mi zespołu i wróciła do swoich współtowarzyszy ze słowami: "#!$%@? mać, czemu to tak cicho gra". Nagle jeden z jej kolegów krzyczy do barmanki: EEEE można głośniej?? Na co barmanka, że cisza nocna i ni #!$%@?. Dobra, więc dziewoja bo już nei może wytrzymać, włazi do klitki zwanej potocznie toaletą i trzyma w ręku butelkę piwa. Słychać jak podnosi deskę i nagle zaczyna walic w drzwi chyba tą butelką i chrząkać a raczej krzyczeć, swoim zachowaniem spowodowała, że w knajpie zrobilo się cicho jak makiem zasiał. I spośród tej ciszy, nagle zdało się usłyszeć z kibla: "#!$%@? tam.." i SRUUUUUUU :)

taka żenua ale uczestnicząc w tym evencie miało to wszystko dla mnie znaczenie jednak symboliczne, otóż wszystko kumuluje się ku jednemu przysłowiu: jeżeli wejdziesz w między wrony, musisz krakać tak jak one.

wszyscy w tej knajpie wiedzieli, jaka jest sytuacja i każdy pomijał zawsze te dźwięki dochodzące z toalety bo wiedział, że jest słabo uszczelniona, ale dziewczyna za wszelką cenę chciała ukryć swoją obecność tam, jednak swoim zachowaniem zwróciła na siebie uwagę.

Dziekuje dobranoc
  • 15
  • Odpowiedz
@chori: a to zapraszam kolegę serdecznie, daj znać jak na majówe będziesz wyruszał przez ŁDZ :) Kiedyś cały kraj zwiedziłem stopem, teraz jestem już nie tyle za stary, co nie wypada mi raczej tak podróżować. Ze swojej strony dodam, że jest to miejsce w którym spotykaja się różne kultury, od najniższej do najwyższej. Wszyscy w jednym celu, jest tanio, to po co przeplacać, jedyny haczyk tkwi w tym, że musisz
  • Odpowiedz
@chori: w takim razie czekam na kontakt, tutaj możesz najczęściej trafić do hipsterskiego świata klubów i drożyzny gdzie przesiadują ludzie którzy chcą być zauważeni, jednak malo osób wie o tym miejscu gdzie nie tylko tworzy się historia tego miasta ale i sztuka :)
  • Odpowiedz