Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja
#wygnanime 10/14

Ga-Rei Zero (2008) to rzekomo jakiś prequel do mangi Ga-Rei, której nie znam ni w ząb, ale może to i lepiej? Opowiada o tym, jak to bohaterka mangi została jej bohaterką, a przy tym prezentuje jej pierwszą traumę, zaś naszą w Zero oś fabularną - jak to jej przyszywana starsza siostra, Yomi, stała się zła i trzeba ją było zabić.

To zdecydowanie produkt swoich czasów. Historia upadku Yomi jest o tyle przebrzmiałą dramą pełną juchy i walki na miecze, co nieustannie też detonują ją brednie pokroju wózka inwalidzkiego ze schowanym gatlingiem, gołego australijskiego weaboo wykuwającego bojowe żelazka na parę święconą, czy przeciwskutecznej operacji specjalnej, gdzie wojsko gra na zbliżenie do siebie zakochanej pary. Bardzo sprawnie poprowadzony jest sam wstęp i z reżyserskiego punktu widzenia ta historia naprawdę się broni. Być może byłaby znacznie lepszą, gdyby odeszła od miejscami humorystycznego materiału źródłowego i zostawiła same tony poważniackie.

Pewnych rzeczy się jednak nie przeskoczy. Mamy tu akcyjniak, w którym dziewuszki w szkolnych mundurkach likwidują duchy i potwory, a w międzyczasie usiłują łyknąć chociaż trochę zwykłego rodzinnego życia, zanim znowu się coś nie sypnie. A sypie się grubo, oj sypie. Intryga nt. pochodzenia Yomi, a więc też jej prawa do dziedziczenia pozycji w rodzie, wprowadzana jest mimochodem, by w końcu stać się kołem zamachowym najważniejszego kryzysu w fabule. Potem już brniemy w ten rozsypujący się domek z kart. Nie jest źle, gdy nie jest akurat źle. Bywa źle, ale też nie wydziwiajmy przesadnie - chińskie bajki to, było nie było, chińskie bajki.

Bardzo przyjemny OST, stojący jakością wykonania ligę wyżej, niż rysunki - a zwłaszcza do stylu rysowania twarzy nie zdołałem się przekonać, autor designów miał idiotyczny pomysł rysować twarz z frontu z wargami jak u Simpsonów, a z profilu już normalnie. Po co, dlaczego? Gra głosowa też powyżej średniej branżowej, chociaż na nagrodę zasługuje tu przede wszystkim p. Norio Wakamoto, podkładający głos pod bliźniaków Nabu.

Zdecydowanie warto łyknąć bajkę jako jakiś odchamiacz między cgdct, czy co tam teraz młodzież lubi oglądać.
tobaccotobacco - #anime #animedyskusja
#wygnanime 10/14

Ga-Rei Zero (2008) to rzekom...
  • 3
  • Odpowiedz
cgdct


@tobaccotobacco: to jakieś chińskie lgbt?

A ga rei zero widziałem,i choć bylo to dawno, dawno temu, to wciąż pamiętam z grubsza o co tam chodziło. A zatem musiało być jakieś. Mieć coś, co wyróżniło ją z reszty papki, którą pochłaniałem wówczas masowo. I coś takiego uważam z perspektywy czasu za zaletę.
  • Odpowiedz