Wpis z mikrobloga

#battlefield1 Przeszedłem całą kampanie i musze powiedzieć że nigdy nie widziałem tak złej gry wojennej.

- kampania to w zasadzie samouczek
- tragiczna frajda ze strzelania. Raz zabijasz kolesia strzałem z biodra w nogi. Innym razem 3 granaty pod nogi i 5 strzałów w głowę nie robi na wrogu wrażenia.
- w większości gier jak wrzucisz granat do bunkra 3x3 to liczysz że nikt tego nie przeżyje. Otóż nie w tej grze.
- fabuła jest tak żenująca ,że aż żal pracy ludzi którzy robili te filmiki. Ojciec mówi dziewczynce że opowie historię co stało się z bodajże Mateo. LIczysz na ekscytującą opowieść. tym czasem Mateo wziął i umarł jak wiele innych podczas szturmu. Nawet nie wiemy co go zabiło i co to za człowiek. Kto pisze te scenariusze ?! To samo o lotnikach. Koleś uratowany z ziemi niczyjej ma dziurę w brzuchu, a już za chwile scena że wszystko z nim porządku. Ktoś powie - może minęło sporo czasu ? Jak minęło skoro oszust miał mieć sąd polowy ! Scenarzyści chyba nie ogarniają w ogóle realiów wojny.
- przeciwnicy często stoją albo ślepo lecą pod lufy
- pojawiają się w losowych miejscach za plecami. Często biegają sobie między twoimi sojusznikami którzy głupieją.
- nie ma poczucia jakiejkolwiek lini frontu. Jakiejkolwiek współpracy. W zasadzie czegokolwiek !
- niby gra prosta ale miejscami jeśli nie wiesz czego oczekuje skrypt to nawet gdybyś perfekcyjnie zabijał wrogów to i tak umrzesz.
- nie ma znaczenia co robisz. Masz działać tylko tak jak chce skrypt. Możesz nawet nikogo nie zabijać byle byś tylko wykonywał zamysł programistów.

O realiach I w.ś nawet nie ma się co wypowiadać bo rozumiem że to tylko gra.
  • 2
  • Odpowiedz