Wpis z mikrobloga

W '95 szukając pierwszej roboty znalazłem w gazecie ogłoszenie o pracy dorywczej nawet dla osób nadal uczących się więc idealnie mi to pasowało. (Pewnie nie uwierzycie, ale kiedyś roboty szukało się w ogłoszeniach w fizycznych, prawdziwych papierowych gazetach)
Zadzwoniłem i umówiłem się z miłą panią na spotkanie w bardzo ładnym i na tamte czasy drogim hotelu w Łodzi.
Myślę sobie mają rozmach więc to musi być dobra i rzetelna firma, ale równocześnie zastanawiałem się co taka wspaniała i bogata firma może chcieć ode mnie - chłystka bez doświadczenia który co dopiero skończył podstawówkę, a teraz jest w pierwszej klasie ogólniaka.
Olałem jednak te wątpliwości i poczłapałem na spotkanie w umówionym terminie.
Oczywiście byłem przed czasem bo nie wypada spóźniać się gdy ktoś oferuje Ci wspaniałe warunki pracy z jeszcze lepszymi zarobkami.
Idę do tego hotelu, a tam na dworze przed budynkiem czekało już ok 30-40 osób. Nie załapałem wtedy, że to ludzie czekający na to samo spotkanie. Wejszłem do środka i na recepcji spytałem o miłą panią z którą byłem umówiony.
Pan recepcjonista zmierzył mnie wzrokiem i stanowczo oraz lekko agresywnie wręcz nakazał mi poczekać na spotkanie przed hotelem. Tak też zrobiłem. Wylazłem na zewnątrz i czekałem.
Parę chwil potem podjechało nowiutkie czarne A4 które bardzo przykuło uwagę wszystkich zebranych.
Ze środka wysiadł przystojny gość w garniturze z włosami na żelik i zaprosił nas wszystkich do sali na spotkanie.
Pamiętam jak dziś, że faceci tam zebrani komentowali podświetlane klamki w jego audicy.
Nie powiem bo też mi się spodobała i do tego zamknął ją zdalnie z pilota dlatego również podjaralem się zajebistością tego samochodu. Mój rodziciel miał wtedy poloneza caro więc podświetlane klamki, centralny zamek, elektryczne szyby to była dla mnie abstrakcja, kosmiczna technologia NASA.
Na sali zajęliśmy miejsca przy stolikach.
Było tam kilka grup i każda grupa siedziała z osobą która zwerbowala ich na to spotkanie. Dostaliśmy kartki i firmowe długopisy do robienia notatek, kawe/herbatę i ciastka.
Nie powiem byłem zaintrygowany pracą w bogatej firmie której przedstawiciel śmiga takim wypasionym samochodem.

Wyżelikowany pan zaczął prezentacje firmy Amway.
Prezentował różne produkty codziennego użytku i wychwalał ich zajebistość, niespotykanie wysoką amerykańską jakość. Ciągle powtarzał, że ceny tych produktów są wręcz zaniżane jak na taką jakość, a to wszystko specjalnie dla nas bo oni tak naprawdę dbają o swoich ludzi i żadnego gówna by im nie wciskali przecież.
Generalnie motywem przewodnim spotkania było to, że skoro i tak każdy pija kawę, używa srajtaśmy i płynu do mycia naczyń więc czemu nie kupować tych produktów klasy "premium" od Amway ze zniżką? Czemu nie polecać ich swoim znajomym, rodzinie i jeszcze na tym zarabiać. Przecież to takie banalnie proste!!!

Po wstępnym praniu mózgu nastąpiło samo gęste. Pan wyżelikowany rozpisywał na tablicy symulacje kosmicznych zarobków po wprowadzeniu do firmy nowych znajomych i zarabianiu na produktach które Ci znajomi sprzedadzą innym. Żyć nie umierać. Dosłownie piniondze za darmo, same leżo na ulicy ino się schyl i je podnieś leniwy człowieku.
Potem symulacja zarobków ze sprzedaży od ludzi poleconych przez ludzi przez nas poleconych. Potem level niżej. Zarobki od poleconych od poleconych poleconych przez poleconych itd.

Generalnie na tablicy wyglądało to ciekawie. Towarzystwo zgromadzone w sali było pod wrażeniem łatwych pieniędzy i możliwości wycierania dupy papierem toaletowym klasy premium dla ludzi sukcesu.
Było fajnie. Wszyscy liczyli w głowach ile muszą zwerbować ludzi żeby zarobić na A4 z centralnym zamkiem.
Przypominam, że to był rok '95
i na ulicach można było spotkać syrenki, trabanty, maluchy, duże fiaty.

Po całej tej prezentacji pan wyżelikowany całkowicie przypadkiem odpalił na laptopie(!sic) slajdy ze swoimi prywatnymi zdjęciami z wakacji, z tego jak mieszka wspaniale, jak sam używa wspaniałych produktów Amway. Pokazywał też quady które kupił synom za pieniądze zarobione z osób poleconych do firmy i ich sprzedaży. (Quady w 1995 były czymś niespotykanym)
Dosłownie prezentował swoje idealne, bogate życie człowieka z klasy wyższej którego każdy wtedy pragnął.
Wszystko byłoby całkiem spoko lecz na sam koniec ludzie którzy werbowali naiwniaków takich jak ja dosłownie wstali i bili mu z dwie minuty brawo. Trochę zapanował cringe na sali, ale wszystkim odpalił się syndrom stadny i też wstaliśmy bić mu brawo.
Pomijam już fakt, że po wszystkim naciskali żeby zadeklarować się na kupno różnych produktów za jakąś tam kwotę której już nie pamiętam. To co pamiętam dobrze to ten efekt kultu na koniec i to że wbrew sobie też wstałem i klaskałem mu za tą wspaniałą prezentacje czując w kościach niesamowite zażenowanie.

Ostatecznie chrzestny wybił mi to z głowy bo miał znajomych którzy w Amwayu utopili dużo kasy więc bardziej rozumiał czym jest ta firma i jak dzialają. Do teraz mam mu to za złe bo mogłem być już Szafirem albo nawet Diamentem.
Chciałbym też zauważyć, że te określenia typu Diamentowy, Szafirowy, Platynowy sprzedawca wzięły się właśnie z firmy Amway. Oni mieli fizyczne przypinki do ubrań w różnych kształtach (foto w zalaczniku) które nosili z dumą na spotkaniach swojej sekty żeby każdy mógł każdego zajebistość lub nieudolność rozpoznać z daleka. Nie zdziwiłbym się gdyby ci sekciarze nosili je również na codzień.

Amway na tamte czasy to była chyba pierwsza w Polsce firma wpychająca MLM do naszego kraju. Ludzie dawali się na to nabierać bo marzyli o zachodnim stylu życia, a przypominam, że 6 lat wcześniej upadła komuna. Nie było chyba wtedy nawet jeszcze internetu żeby znaleźć jakiekolwiek opinie o tym sposobie sprzedaży.
Jeżeli był to mieli go naprawdę nieliczni. Ciemny lud kupował wtedy każdą bajeczkę.

Amway chyba nadal działa, ale nie jest już tak bezczelny i agresywny jak w latach 90tych. Było z nim wiele kontrowersji, spraw sądowych więc odrobinę odpuścili agresywne naciąganie frajerów.

Z tego co czytam na tagu #frajerzymlm to obecni mlmowcy są tylko drobnymi pchłami, amatorami z piaskownicy w porównaniu z Amwayem z tamtych czasów.
Często są to młodzi, charyzmatyczni ludzie z dobrą gadką świadomie manipulujący innych młodych ludzi sprzedając im marzenia o iluzorycznym bogactwie, system na zarabianie który wymaga dymania innych.
Przeraża mnie to trochę, że takie są czasy teraz że ludzie już nie mają skrupułów i byle zarobić to wepchną w gówno każdego i to jeszcze w taki perfidny i bezczelny sposób jak te ich żałosne tiktoki o zarabianiu 150k na miesiąc przy pomocy "wifi" na zagrzybiałej kanapie. Człowiek człowiekowi człowiekiem.
Uddhx - W '95 szukając pierwszej roboty znalazłem w gazecie ogłoszenie o pracy dorywc...

źródło: gold-diamond-crown-pins-1960s-1990s-2003-2005-2019-300dpi

Pobierz
  • 6
@Uddhx: we wczesnych latach dziewięćdziesiątych na studiach u mnie był taki koleżka z amwaya. Zaczes żelowy, za duża marynarka, przy pasku komórka w kaburze. Wieczne opowiadanie wszystkim wokół o tych wszystkich tajnikach bycia kamieniem półszlachetnym i możliwościach zostania nawet kamieniem szlachetnym, możliwościach otwartych, dostępnych dla każdego... Ponieważ z zasięgiem było słabo większość rozmów biznesowych prowadził z męskiego kibla na pierwszym piętrze bo tylko tam miał stabilny sygnał. Mam nadzieję że mu
@Uddhx: miałem w tamtych czasach znajomego, co jego starzy robili jakieś wyroby z mleka, chyba właśnie dla tej firmy, bo coś mi się ta nazwa kojarzy. Waliło to strasznie. Podobno to teżutopili trochę kasy. Bo narobili mlecznego gówna a nikt tego od nich nie kupił.
@Uddhx: Ach ten Amway.

Robiłem u nich na wsparciu technicznym, jakiś czas temu. Zdjęcia tych wszystkich małżeństw, co to niewiadomoile wykręcili, to często były widoczne. Takie to wszystko wspaniałe było, aż się uwierzyć nie mogło :D