Wpis z mikrobloga

Problem jest w tym, że żydzi sobie nawzajem mówią, że mogą zmieniać świat, bo mogą. Jednak inne wyznania i narodowości wmawiają sobie coś innego - że nie mogą, że się nie da, że są nikim, żeby cierpieć, itd.

Jedni motywują się do działania, a reszta pcha się nawzajem w dół albo w inne dziwne kierunki. Kto w takim razie będzie zmieniać świat, gdy jedni rezygnują na starcie, a inni są zachęcani?