Wpis z mikrobloga

Chciałem się z Wami podzielić jednym z moich momentów, kiedy to udaje mi się wyciszyć w sobie te wszystkie niespełnione pragnienia i frustracje, dostrzec te wszystkie małe szczęścia dookoła i po prostu być ze sobą w wewnętrznym pokoju. Bardzo ostatnio sfrustrowany łaziłem, nawet nie bardzo wiem czym. Chyba zbyt wiele miałem tych małych, niespełnionych marzeń. I wtem, jakby znikąd, ten spokój mnie ogarnął. Wystarczyło mi kilka miłych chwil z przyjaciółmi, miłych gestów, słów i uśmiechów. No OK, w pracy wygląda na to że może być ciekawie w perspektywie kilku miesięcy. I tak nagle, jakby za naciśnięciem guzika, wszystkie te małe skarby dookoła zaświeciły się i dały się dostrzec. No nie jest źle! No dobrze, może i jestem sam, ale nie jestem samotny. Miałem dzisiaj z kim wyjść na lunch i na kawę po pracy. Nawet jeśli była to ta sama osoba, z którą rano poszliśmy niemal na noże. Mam ciekawą pracę, trzy bliskie kobiety z którymi mogę zawsze wyjść na kawę i szczerze porozmawiać. Cholera, pewnie mógłbym nawet dzwonić do nich w środku nocy, ale na szczęście – raz – nie muszę – dwa – nie mam takiego zwyczaju ludzi po nocach ze snu wyrywać. Zdrowie jest: otyłość i nadciśnienie „wyleczyłem” sportem. No dobra, nie mam motywacji do biegania a na rower za zimno, ale z drugiej strony wciąż wyglądam nieźle, no i z jeszcze innej strony jeśli znowu miałbym się motywować do biegania permanentnym uczuciem doła i życiowego „przegrywu” to już wolę przybrać te kilka kilo. I dzisiaj nic mnie nie boli – nawet ta pinda co mi 1,5 roku temu serce z piersi wyrwała. Wciąż pamiętam... ale pamiętam też że ten ból dał mi motywację aby masę rzeczy w moim życiu poprawić. Właściwie to wygrałem. I dzisiaj nic mnie nie boli. I jadę sobie do domu autobusem z tym stanem błogości a w domu pies na mnie czeka i cieszy się jak #!$%@?. Właściwie z niczego. Tak samo jak ja teraz...

TL:DR – Jest dobrze, nie jest źle, nic nie boli. Scrollujcie dalej...

P.S. Załączam uroczy prezent od barristki z dzisiejszego kawkowania. :-)

#oswiadczenie #jestok
Splot - Chciałem się z Wami podzielić jednym z moich momentów, kiedy to udaje mi się ...

źródło: comment_nc2gtffjPO7QSeY4HZuDIPxIjTAoYsJt.jpg

Pobierz
  • 13
@thekes: No właśnie. Jesteś kolejną osobą, która twierdzi że to królik. Byłem tak bardzo przekonany że to nadwymiarowy kot, że nie przyszło mi do głowy Pani zapytać. ;-)
@thekes: Karmelowe brownie pyszne. Wilgotne i zbite. Tarta taka sobie. Mocno czekoladowa, ale spód bynajmniej nie kruchy. Jak to? Tarta bez kruchego spodu? ;-)
@Splot: też kiedyś jadłam czekoladową tartę, ale była okropna. Długo potem ją omijałam, aż wreszcie koleżanka dała mi do spróbowania tarty z kurczakiem (może to profanacja, nie znam się) i była pyszna :D
@thekes: Tarty wytrawne też są mega. Mówi się, że to gejowska wersja pizzy. :D Dopóki jesteś w stanie zrobić dobry, kruchy spód (co nie jest wcale trudne), dopóty możesz właściwie do woli wybierać z czym chcesz przygotować tartę. Niedawno kupiłem blachę i sobie eksperymentuję. Następny krok to quiche czyli wytrawna tarta wypełniona m.in. masą jajeczno-śmietanową. :-)
@Splot: ja kiedyś widziałam tartę pomidorową i wyglądała smakowicie, niestety ale ich ceny są jak dla mnie z kosmosu - 8 zł za kawałek, którym się nie ma jak najeść to za dużo jak na moją kieszeń. Rozwiązaniem mógłby być zakup blachy, ale jestem kulinarnym zerem, więc muszę obejść się smakiem :P
@thekes: Trochę wiary w siebie! :-) A’propos tarty pomidorowej: sam niedawno taką upiekłem. To łatwizna! Zdjęcie i link do przepisu masz w moich wpisach. :-)