Wpis z mikrobloga

@porcupinetree: Witam wszystkich, chcę podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami dotyczącymi bublicznej służby zdrowia w tym pięknym kraju. Dzwonię dzisiaj do swojej przychodni (gdyż kręgosłup odmówił współpracy i ledwo chodzę) po ponad 50 połączeniach (mogę załączyć stosowne screeny) dostaję się na automat kolejkujący i po 10 min. oczekiwania odbiera przemiła pani rejestratorka. Wielce uradowany informuję iż pragnę zarejestrować się do swojej p. doktor w odpowiedzi słyszę, iz nie ma mojej p. doktor. (no trudno) więc proszę o zajestrowanie do kogo kolwiek. A tu słyszę pytanie, co mi dolega? Więc odpowiadam nie mogę się ruszyć bo kregosłup mnie boli. Znów pytanie czy nie mogę sobie sam jakoś poradzić? No nie odpowiadam, probuje od dwuch dni ale nic nie pomaga... Na co słyszę, no to się pan zarazi albo grypą albo covidem i radzę wziąć dobrą maskę! Proszę przyjechać na 9.35. Tak więc zjawiam się w mojej przychodni o wyznaczonej godzinie, w pełnym rynsztunku tj. zdezynfekowany i najelepszej dostępnej masce oczekując tłumu kaszlących i kichających grypowców i covidowców i tu moje zaskoczenie... nikogo nie ma w poczekalni! Za to w rejestracji siedzią dwie "panie" chyba jedna ma grypę a druga covid! Cóż za wybór! Po ok 2 min. wchodzę do gabinetu, zalawiam sprawę i wychodzę. Jak na razie czuję się ok. bo leki p. bólowe działają. Objawów grypy czy covidu brak... Jak na razie. Pozdrowienia dla wszystkich zmagających się z polską służbą zdrowia.