Wpis z mikrobloga

#mecz #reprezentacja
Puśćmy wodzę fantazji i wyobraźmy sobie, że z Meksykiem zagraliśmy z takim nastawieniem jak z Francją. Wygraliśmy 2:0, bo to najsłabszy Meksyk od lat.
Z Arabią zagraliśmy niemalże tak samo jak w naszej wersji czasoprzestrzeni, ale z drobną różnicą: sekwencyjnie przełączaliśmy się z nastawienia defensywnie-reaktywnego na finezyjną i zabójczo szybką ofensywę, by po kwadransie oddawać Wahabitom inicjatywę i znów zaskakiwać ich po 15 minutach. Wygraliśmy 4:1, zapewniliśmy sobie awans zostaliśmy okrzyknięci największą niespodzianką początku mistrzostw.
Na Argentynę Michniewicz postanowił dać odpocząć pierwszemu składowi. Zagraliśmy nijako, przegrywając 3:1, ale trzeba przyznać że mieliśmy swoje momenty. Dobrze pokazali się nasi napastnicy i skrzydłowi. Wyszliśmy z grupy z pierwszego miejsca dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu od Argentyny.
Trzeba nadmienić, że poza trzema bramkami Robercika, wszyscy nasi napastnicy oraz Zielu mają po trafieniu.

W pierwszym meczu fazy pucharowej wyszliśmy na Australię prawie podstawowym składem, ale do 11 wskoczyli Piątek i Skóraś, którzy mieli swoje momenty z Argentyną.
Australijczycy byli zaskoczeni naszą sekwencyjną zmianą stylów, ale pokazali wolę walki. Wygraliśmy 2:1 i w ćwierćfinale czeka nas spotkanie z Holandią. Louis van Gaal ma twardy orzech do zgryzienia na jaką Polskę przygotować swój zespół.
Ehhh, kogo ja oszukuję.
  • 2