Wpis z mikrobloga

Czołem,

MTG to gra, i jak w każdej grze, fajnie jest grać i fajnie jest wygrywać. Ostatnio zagrałem taki mały, ośmioosobowy turniej w Leviathana i postanowiłem zrobić wpis na ten temat.

1. Leviathan

Podejrzewam, że mało kto słyszał o formacie, jakim jest Leviathan. Jest to taki fan-made format, podobny do EDH, z tym, że gramy 1vs1 i mamy osobną banlistę. Polecam tę stronkę, jeśli ktoś chce o tym poczytać.

Dla mnie ten format jest mega fajny, bo łączy kilka zalet:

Jest stosunkowo nieodkryty, jako niszowy format, stąd jest duże pole do eksploracji. Ja tak zrobiłem
Jest to format highlanderowy, więc wystarczy, że masz 1 sztukę danej karty
Banlista jest rozsądna, więc nie gra się bullshitem typu Sol Ring xD, ogólnie nie ma dużo fast many więc gry są znacznie bardziej wyważone
Mogę grać różnymi dziwnymi kartami, które mam, a nigdzie indziej by nie grały, np. opposition
Power level przypomina legacy i cube
Ogólnie bardzo polecam. Myślałem, że opiszę tutaj trochę o formatach w mtg, ale wpis wyszedłby za długi, więc to przełożymy na przyszłość xD.

2. Karta

Na sztaludze gości Edric, spymaster of treft, który jest commanderem w moim deczku. Wersja foliowana pochodzi z pierwszego Conspiracy. Bardzo lubię klimat Conspiracy i o tym też Wam kiedyś napiszę, bo to dosyć ciekawe dwa sety i śmieszna mechanika. Oryginalnie Edric pochodzi z jednego z pięciu pierwszych preconów do MTG, w pierwszym dodatku Commander. W EDH karta jest typowo „polityczna”, co oznacza zachęcanie przeciwników, żeby krzywdzili się nawzajem, a nie atakowali mnie. No, może trochę spłycam temat – chodzi o to, że w EDH masz 3 lub więcej przeciwników, i za pomocą narzędzi miękkich, układów, umów a także odpowiednich kart, wykorzystujemy zasoby innych graczy do zmiany sytuacji na stole i wokół na naszą korzyść. Tak, teraz to lepiej brzmi.

Sam Edric pozwala dobierać karty za stwory atakujące innych graczy – w multi oznacza to, że każdy przeciwnik atakujący innego naszego przeciwnika dobierze. Tak jak mówię, jest to polityczne, bo dajemy komuś karty, a nie mamy gwarancji, że nie dobierze jak zły i nam nie zrobi krzywdy.

W 1vs1 jest jednak zupełnie inaczej – bo mamy tylko jednego przeciwnika i tylko my dobieramy. To kolosalna różnica. Dobieranie kart w mtg jest bardzo ważne i często przesądza o wyniku gier. O tym za chwilę.

Edric to karta, którą też bardzo lubię ze względu na art. I ogólny klimat. Stoi sobie taki eleganki elf w średnim wieku w swoim gabinecie, a jego agenci przynoszą karty. Świetna sprawa.

3. Deck

Jak dowiedziałem się o Leviathanie, zacząłem ostro kminić czym w to zagrać. Taka rozkmina obejmuje oczywiście przejrzenie raportów z turniejów, żeby dowiedzieć się czym się gra i znaleźć inspiracje. Drugi etap rozkminy to przewertowanie wszystkich kart i wyciągnięcie na stosy na biurku potencjalnych kart do składania decków xD.
Wróciłem też myślami do czasów około 2013-2014 albo nawet wcześniej, gdy trochę się zainteresowałem EDH 1vs1, nie wiem czy to był french czy jakiś inny, był taki wątek na starym forum mtgnews.pl i ludzie rozkminiali. Z tamtych czasów zostały mi dwa korpusy decków, które wtedy były tak dobre w tych formatach, że je pobanowali – Griselbrand (tu nie pamiętam czy był ban) i właśnie Edric. Griselbranda odrzuciłem, kierując się logiką, w której jest jednak mocno drogi, a przez ostatnie lata wyszło mnóstwo taniej i wydajnej interakcji. Dodatkowo, monocolor nie ma odpowiedzi na wszystko.

Edric to co innego. Deck robi się bardzo prosto – dużo małych typków, latających albo takich co nie można ich blokować, a także bardzo dużo kontr. Zagrywamy trochę tych małych typków, w odpowiednim oknie ładujemy Edrica w stół i przekręcamy towarzystwo w prawo. Dobieramy kilka kart i powinniśmy mieć jakieś odpowiedzi na plan przeciwnika. Alternatywnie mamy kilka back-up planów: Opposition – korzystamy z dużej ilości typków do uniemożliwienia przeciwnikowi prowadzenia gry, Oko – no tutaj się nie będę rozpisywał, wchodzi i robi rzeźnię, Jitte podobnie, no i jeszcze Equilibrium, które dodałem w ostatniej chwili a jest fajnym silnikiem do opróżniania stołu z blokerów.
Lista pod tym linkiem – jeszcze nad nią pracuję.

4. Gameplay

I teraz najfajniejsze. Bo wiecie, złożyłem deck, na bazie swoich przemyśleń, mimo że nie znalazłem ani jednego spisu w meta Leviathana. Wcześniej zagrałem chyba ze dwie czy 3 gry – wygrałem zaledwie jedną i to tak fartem dosyć na testingu. No a tu miałem zagrać 3rundowy turniej z ziomeczkami co dosyć regularnie w to młócą i mają dobrze ogarnięte deczki. No trudno.

Pierwszą rundę grałem z deckiem GB na skullbriarze. Nie najlepiej. Te kolory mają dostęp do discardu i removalu, który szybko może rozwalić mój plan. Dosyć szybko moja sytuacja nie wyglądała najlepiej, miałem jakieś typki 1/1, a przeciwnik skullbriara z założonym mieczem chyba GB i coś jeszcze. Ja dosyć pusta ręka. Już powoli rozkminiałem jaki deck „na poważnie” złożyć, ale jeszcze przekręciłem chyba 3 czy 4 typki i dobrałem 4 karty. A tam kontra, Oko, Force of Vigor i coś jeszcze. Sytuacja na stole szybciutko się odwróciła i tak już zostało do końca gry. Druga gra w meczu bez historii, solidne kontrowanie i wjazdy.

Drugą rundę grałem z dobrym ziomeczkiem, jego UR deck na Keranosie był spoko, widziałem spis wcześniej więc wiedziałem czego mniej więcej się spodziewać. Na pewno srogiej, intensywnej bitwy. W pierwszej mi się dosyć dobrze ułożyło, przeciwnik chyba nie dobrał piątego landa. W drugiej przegrałem dosyć szybko, bo nic nie byłem w stanie zrobić na wysyp kreatur po drugiej stronie. W trzeciej zadziałał silniczek Equilibrium i po trzykrotnym bounce w Thing in the Ice udało się zbić punkty życia oppa do 0.

Trzecią rundę grałem z gospodarzem, combo deck na Rocco (nie tym z filmów przyrodniczych, chociaż kto wie jakie Secret Lairy jeszcze przed nami). Skupiłem się mocno na trzymaniu otwartej many i odpowiedniego używania interakcji. Jedną grę wygrało Umezawa’s Jitte, które skasowało wszystkie stwory przeciwnika, drugą Oko, zamieniający wszystkie elementy combo w łosie xD.

Także wygrałem. Nie wiem jak do tego doszło, ale to naprawdę super uczucie, rozkminić coś samemu i wygrać znienacka.
To taki przydługi wpis, ale mam nadzieję że będzie się dobrze czytało. Pozdro

#mtg #magicthegathering #mtgna30procent
ckiler - Czołem,

MTG to gra, i jak w każdej grze, fajnie jest grać i fajnie jest w...

źródło: comment_1669235747LRiizXKh9PTxPAs394UETB.jpg

Pobierz
  • 7
podobny do EDH, z tym, że gramy 1vs1


@ckiler: czyli taki french ale z lepszymi banami ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Nie przepadam za EDH 1v1 - według mnie to format typowo funowy do grania w grupach 3-4+ (a czasem nawet 7+ ale kto wtedy będzie pilnował triggerów xD).

Ehh pograłbym w EDH a ni ma z kim, mój deck się kurzy (,)
@ckiler: ogólnie bardzo silna karta moim zdaniem, ale ja przewidywałem nawet że będzie grywalna w legacy a nie była (no o jakieś top 16 zahaczyła - https://mtgdecks.net/Legacy/bant-edric-decklist-by-matthew-szabo-74845 ). Design talii z dużą ilością małych przeszkadzających kreatur jak Judge's Familiar, czyste tempo - https://tappedout.net/mtg-decks/blue-proc-legacy/ - to chyba mój ulubiony typ, ale ja zawsze wolałem monokolor od zupy i mam tak w większości gier jak w wh40k
@Dizel_AHTUNG: To ogólnie dosyć szeroki temat. Napiszę kiedyś całego posta o tym. Na krótko - akurat nie stosuję jakiejś szczególnej metody na foile. Trzymam najlepsze kartony w klaserze, część jest w deckach. Reszta w pudełkach po fat packach, zwykle w koszulce typu profit.