Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#anonimowemirkowyznania
W wakacje szczęśliwie udało mi się obronić pracę magisterską, zaraz po tym ruszyłem do szukania pracy. Wysyłałem cv wszędzie gdzie się da w moim wykształceniu(logistyka). Niestety rynek pracownika w tym zawodzie praktycznie nie istnieje chyba, że chcesz być wózkowym albo operatorem paleciaka ( ͡° ͜ʖ ͡°). Po miesiącu jedynym pracodawcą, który się odezwał to ZUS XD (ale oni się muszą odzywać do wszystkich). Ostatecznie mnie nie przyjęto, ale i tak w sumie nie przyłożyłem się do rozmowy i tego się spodziewałem. W końcu po 2 miesiącach udało się znaleźć pracę w zawodzie. Dobre warunki, międzynarodowa firma działająca w kilku lokalizacjach w województwie, same konkrety na rozmowie bez głupich pytań typu co będę robił za 5/10 lat itd. Szybko jednak entuzjazm ten zamienił się w jedną wielkie g*wno, ale o tym zaraz. Pierwszy dzień pracy był hmm powiedzmy do zaakceptowania. Praca w biurze, ale biuro dzielone z magazynierem, który od razu wydawał się mieć jakieś drwiące podejście do mojej osoby. W biurze stare komputery, dziura w podłodze pod wykładziną i laptop z niedziałającymi wszystkimi klawiszami (wtf??). Z racji tego, że zatrudniono mnie, ponieważ firma ma się rozwijać i zmienia lokalizację nie przejąłem się tym za bardzo. Moje zmartwienia zaczęły się pojawiać zebraniu pracowników, z którego zostałem wykluczony przez pracownika, który mnie wprowadza. Po zebraniu większa cześć pracowników wyszła z dość wyraźnym grymasem, słyszeć było wokół teksty typu: powiem Ci potem, pogadamy na spokojnie później itd. ogólnie czułem się wykluczony z tematu konkretnie. W 3 dniu pracy oznajmiono mi, że najlepiej do końca tygodnia mam już wszystko umieć, bo jak nie będzie ciężko (cokolwiek to znaczy). Co też mnie zaskoczyło, bo przez dwa dni zajmowałem się tylko stemplowaniem dokumentów i przekładaniem segregatorów XD. Anon, który mnie wprowadzał, totalny robot bez myślenia wykonywał obowiązki z pamięci lub z instrukcji, których oczywiście mi nie przekazywał, bądź w totalnym chaosie jak on to umie robić. Ważnym faktem jest, że nie umiał słowa po angielsku, a w logistyce większość dokumentów jest w tym języku, Więc większość tłumaczył jak dziecko w przedszkolu. Totalny chaos. Niestety jako, że to 1 praca, bardzo ciężko było mi zrozumieć to co mam robić, a co dopiero zapamiętać szczególnie, że byłem dopuszczany do pracy. Do końca tygodnia jestem totalnie załamany, że się nie nadaję do tej pracy umysłowej. Pojawiły się głosy, że bd się szukać nowej osoby, bo się nie sprawdziłem, nie umiem się nauczyć itd. Na zakończenie tygodnia zaproponowano mi pracę z drugą zmianą, ponieważ osoba z drugiej zmiany, o bliżej mi nieznanym stanowisku chce zobaczyć jak sobie radzę. I teraz Mirki i Mirabelki pytanie do was: Czy opowiedzieć o wszystkich złośliwościach i kłopotach, które mnie spotkały z pracownikami dotychczas? Czy to normalnie, że mam umieć wszystko po tygodniu pracy bez żadnego doświadczenia?

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #632f33c6c7c3f030d790c64a
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 6
@AnonimoweMirkoWyznania Takie firmy z chaosem organizacyjnym i mocno popsutym procesem onboardingu to nic dobrego. Ja bym uciekał na twoim miejscu. Już pomijając to jak wygląda właśnie ten proces wprowadzenia cię do firmy to nawet jakbyś sobie dalej tam pracował to z każdym tygodniem będziesz widział w jakim syfie się znalazłeś. Ja bym nie opowiadał niczego drugiej zmianie, pewnie są skumplowani i pogorszysz sytuacje. Od początku wrzucili ci jakiegoś ciecia, który jak piszesz