Wpis z mikrobloga

#kontrowersja #przemyslenia

Nic mnie bardziej nie denerwuje niż agresja, słowna i fizyczna. Przede wszystkim nie lubię głupich ludzi, którzy muszą głośno wykrzyczeć swoje zdanie, a gdy tylko ktoś się z nimi nie zgadza, z automatu jest obrażany.

Hipokryzja to częsta cecha naturalna człowieka, który mało rozmyśla - zdarza się to każdemu. Jednak gdy chodzi o coś może wywołać ogólną szkodę społeczną, powinniśmy się tego wystrzegać.

Jednak o co mi chodzi dzisiaj:
Panuje narracja i śmianie się z czarnoskórych, że mają bul dópy za niewolnictwo, które wydarzyło się x pokoleń temu. Że obwiniają wszystkich białych ludzi o każdą krzywdę jaką się im wyrządziło. Finalnie - według wielu osób nie powinno się rozpamiętywać takich rzeczy, bo teraz nastąpiło wiele zmian.

Jednak co się dzieje w przypadku gdy to JA zostałem skrzywdzony? Ja jako naród, moi przodkowie
Tak. To kwestia rozmów o Wołyniu - być może widzieliście już wątek z muralem.

Dlaczego my mamy rozpamiętywać okropne rzeczy, które (tak naprawdę nawzajem) sobie robiliśmy? Nie mówię o ogólnym zapominaniu historii, bo przed tym też trzeba zapobiegać. Jednak chodzi o negatywne emocje, agresywne zachowania, które tłumaczy się właśnie pamięcią o historii.
Wszyscy, którzy są przeciwko Ukraińcom przytaczają ciągle tą historię. Tak samo jest z Niemcami ( Wojny światowe).

Czy wy w ogóle nie widzicie w tym hipokryzji?
Że takie ciągłe wypominanie już nowym pokoleniom konkretnej nacji, rasy, grupy ludzi jest bezcelowe? Bo jedyne do czego to doprowadza to ciągła nienawiść, uprzykrzanie sobie nawzajem życia i potęgowania różnic, które nie pozwalają nam razem funkcjonować.

Nie wchodzę w dyskusję w komentarzach.
  • 1