Wpis z mikrobloga

Hej, Mirki. Taka głupia sytuacja i nie wiem, jak ją rozwiązać - możecie pomóc? Dzielimy z sąsiadami wspólny korytarz. Wczoraj była inspekcja instalacji gazowych i sąsiadowi ulatniał się gaz. Gazownia zakręciła mu i powiedziała, żeby zadzwonił, jak to zostanie naprawione. Przyjechał jakiś chłop, typu "złota rączka" (który kiedyś malował im łazienkę) - bez zapewne żadnych uprawnień, coś podłubał i poszedł, po czym sąsiad znów włączył gaz.

W obawie przed własnym zdrowiem (ponieważ była wyczuwalna lekka woń gazu), zadzwoniłem po północy do gazowni, która przyjechała i tym razem odkręciła całą rączkę.

Rano sąsiad wstał, zaczął robić gnój i krzyczeć, że mamy #!$%@?, itd. po czym odkręcił naszą rączkę, u siebie włączył gaz i zabrał ją do siebie.

I co teraz zrobić? Chyba wyłącznie policja?
  • 10
  • Odpowiedz
@n1c3: Policja ci nie przyjedzie, dzwoń do gazowni i zgłoś ponownie że lokator sobie sam otworzył gaz. Przyjadą zdejmą mu garnek, zaplombują dojście i będzie miał się z pyszna. By złożyć garnek z powrotem trzeba przedstawić protokół badania szczelności instalacji i opłacić fakturę na 120 zeteł polskich.
  • Odpowiedz
@n1c3 #!$%@? ale ty się go boisz czy co? Dzwon do gazowni, przyjada, zrobia porzadek a sasiadowi powiedz ze mu skujesz ten glupi ryj jak dalej bedzie pajacowal.
  • Odpowiedz
@JohnnyDell: @Wiskoler_double: @bocznica: policja była, nie oddał nam jej i powiedzieli, że nic nie zrobią. pogotowie było, nic nie zrobiło, oprócz sprawdzenia i włączenia nam gazu. nie wiem, #!$%@?, co mam zrobić. sąsiad robił gnój i powiedział, że nas #!$%@?, ale policjant powiedział, że i tak nie nie zrobi i jak coś, to znowu mamy dzwonić.

@noelus: @Sisal: @depcioo: @
  • Odpowiedz