Wpis z mikrobloga

726 + 1 = 727

Tytuł: Bieguni
Autor: Olga Tokarczuk
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★★★★

Jadąc, mijam przydrożne billboardy, które czarno na białym obwieszczają: „Jesus loves even you”. Czuję się podniesiona na duchu tym nieoczekiwanym wsparciem; niepokoi mnie tylko to „even”.


Przechodzę ostatnio jakiś taki dziwny okres w którym zabieram się za czytanie rzeczy od dawna odkładanych. W przypadku Biegunów to moje odkładanie miało kilka powodów. Po pierwsze książka została nagrodzona w 2018 roku Bookerem, a ja na do tej pory raczej zawodziłem się jeśli to wyróżnienie potraktowałem jako rekomendację. Tę obawę potęgował fakt, że autorka jest noblistką, a mnie lektura jednego noblisty, Portugalczyka, już w tym roku dość mocno rozczarowała. No i druga rzecz: obraz autorki jaki miałem w głowie. Złożony z jakichś strzępków informacji jakie do mnie na jej temat docierały; być może fałszywy a na pewno niekompletny – z czego zdawałem sobie sprawę – jakoś nie bardzo przystający do moich – nazwijmy to szumnie – poglądów. I chyba właśnie ta ostatnia kwestia przekonała mnie żeby jednak spróbować, bo czasami – jak się szybko przy lekturze przekonałem – warto otworzyć się na coś, z czym niekoniecznie wydaje się być mi po drodze.

Już po kilku pierwszych stronach stwierdziłem, że – bez względu na to o czym ta książka będzie – czytanie jej będzie przyjemnością. Stało się tak za sprawą języka jakim jest napisana. Od samego początku w tych zdaniach jest to wszystko to, co dla mnie stanowi różnicę między językiem codziennym, językiem przekazywania informacji a językiem opowieści. Takim, jaki uwielbiam. Jest tutaj tempo, jest rytm, są świetne, trafne porównania w częstości „dokładnie w sam raz”. Nie ma niczego za dużo i chyba niczego za mało. To wszystko płynie i – cały czas niezależnie od treści – dostarcza niesamowitych wrażeń estetycznych.

Drugą rzeczą na jaką zwróciłem uwagę jest struktura. Ta książka nie jest typową opowieścią – od początku do końca. Składa się z fragmentów, od bardzo krótkich, jednozdaniowych, do kilkudziesięciostronicowych. Na samym początku te fragmenty dotyczą wspomnień i wewnętrznych przeżyć narratorki (może tożsamej z autorką, tego nie wiem i nie zakładam); później płynnie przechodzą w jej przeżycia zewnętrzne, związane z – często przypadkowymi – spotkaniami i obserwacjami poczynionymi przy okazji podróży. To wszystko za chwilę zmienia się w opowieści o innych ludziach, z którymi autorka (pozornie?) nie ma nic wspólnego. Od tej pory to wszystko zaczyna się mieszać i przeplatać. Narracja zachowuje przy tym płynność, to wszystko zachodzi zupełnie bez żadnych zgrzytów. Co więcej, te historie urywają się w przeróżnych momentach i później są kończone. Albo i nie są, może są po prostu do pewnego momentu kontynuowane.

I na koniec sama treść. Wszystko, co jest w tej książce dotyczy podróży, przy czym różnie rozumianych. Są tutaj podróże wewnętrzne i zewnętrzne, są pielgrzymki i są wyprawy bez celu, są wyprawy i są ucieczki, jest osiąganie innych kontynentów samolotem i jest jazda metrem przez kilka przystanków. I jest jeszcze mnóstwo innych rodzajów. Każda chyba z tych podróży skłania do zastanowienia się nad czymś, nad kimś albo nad sobą – to chyba najczęściej. I mimo tego rozbicia, mimo skakania po całym świecie w czasie i przestrzeni, z zewnątrz człowieka do jego wnętrza i z powrotem, mimo tego pozornego chaosu to wszystko się układa w jedną wielką piękną opowieść. Chyba o świecie. A może w ogóle cały świat jest jedną wielką opowieścią i tylko wystarczy go zapisać?

Ta książka jest dziwna. Jest trochę inna od tego, do czego jestem przyzwyczajony. Ta książka mnie zaskoczyła. Najpierw ze względu na moje nastawienie do niej i zaskakiwała mnie też później, w czasie czytania, kiedy już wiedziałem, że to moje nastawienie było błędne. Życzyłbym sobie jednak więcej takich zaskoczeń. Ta książka na pewno zostanie ze mną na dłużej. Może nie przeczytam jej już nigdy więcej w całości, od deski do deski, ale na pewno zasługuje na to żeby raz na jakiś czas zdjąć ją z półki, otworzyć w losowym miejscu, przeczytać jakiś fragment i się nad nim zastanowić. I chyba zasługuje na to, żeby o niej rozmawiać. Wydaje mi się, że – tak jest też w przypadku innych książek, ale tej myślę że w przypadku tej szczególnie – każdy może ją interpretować zupełnie inaczej i mieć przy tym rację.

Wpis dodany za pomocą tego skryptu

#bookmeter #literaturapieknabookmeter
GeorgeStark - 726 + 1 = 727

Tytuł: Bieguni
Autor: Olga Tokarczuk
Gatunek: literatura...

źródło: comment_16453505640gpnJmfqlxn4wiFsKtIWK8.jpg

Pobierz
  • 18
  • Odpowiedz
@George_Stark: Dla mnie ta pozycja była taka chaotyczna, różnorodna, ale bardzo nierówna. Nie było niczego co te historie ze sobą spina, myślałam, że stukot pociągu nada im rytm, ale prawie usnęłam co mi się nigdy nie zdarza w podróży ;)
  • Odpowiedz
@George_Stark: Nie, chociaż czasami nasze opinie są podobne to raczej mamy inne gusta literackie.

Po prostu stalkując Twoje recenzje byłam zaskoczona, że akurat tę pozycje uznałeś za 10/10, że jest w niej "wszystkiego tyle ile potrzeba".

  • Odpowiedz
@George_Stark: To znowu ja! Chciałam tylko nadmienić, że język nie jest najsilniejszym mięśniem w ciele człowieka, bo ten najsilniejszy wszyscy mamy w dupie - jest to mięsień pośladkowy wielki. Dziękuje za uwagę.

@ali3en: Kolega dodał recenzję a powiadomienia będzie dostawał przez miesiąc xD
  • Odpowiedz
@rassvet: @ali3en: Jeśli spodziewacie się, że będę adwokatem pani Tokarczuk i będę bronił tych Biegunów to nic z tego. Mnie się podobało i tyle. Ale nie ukrywam, że jestem dzbanem i to być może przez to.

@rassvet: A jeśli chodzi o te silne mięśnie dupy, to możnaby, biorąc ten fakt pod uwagę, napisać wyemancypowaną wersję tej książki i nazwać ją nie inaczej jak tylko Biegunki.

Dziękuję
  • Odpowiedz
@George_Stark: Po prostu się nie spodziewałem od Ciebie 10 dla tej i pewnie też żadnej książki, naszej świeżo upieczonej noblistki. Nie każę Ci bronić tej oceny, bo każdy ma i ma prawo mieć swoje zdanie. Ja sam mam moralnego kaca po 9/10 dla "Miasta ślepców", które cała reszta zmieszała z błotem, dlatego dość ostrożnie #!$%@?ę ocenami 9 i 10 ;)

@rassvet: mam nadzieję, że wiedział co robi :)
  • Odpowiedz
@ali3en: A jeszcze dopytam, bo tak mnie to zaciekawiło. To "mieszanie z błotem" przez innych wpłynęło jakoś na Twoją opinię o tej książce? Nie mówię o jakimś konformizmie, tylko czy może tam było coś, na co nie zwróciłeś uwagi?

Czy ten "kac moralny" jest z innego powodu, albo to niefortunny zwrot.
  • Odpowiedz
@George_Stark: Nie, nie wpłynęło na opinie o książce, dalej uważam, że zasługuje na ocenę, jaką jej dałem. To, że innym się nie podobało, to nie jest moja wina ;)

Zmieniło się za to moje podejście do kolejnych książek, patrzę na nie bardziej krytycznie, trochę dopasowując się do skali, jaka się wytworzyła na tym tagu. Wcześniej średnio było to bliżej 7-8/10, teraz mam wrażenie, że zeszliśmy z ocenami do 5-6/10. Może
  • Odpowiedz