Wpis z mikrobloga

Wczorajszym wpisem rozbiłem bank plusów, dziękuję za docenienie moich wypocin. Korzystając z wolnego czasu chciałbym naskrobać kilka słów o przełomowym wynalazku z dziedziny zegarmistrzostwa: systemie Incabloc. Zagłębimy się nieco w technikalia, ale mam nadzieję, że post będzie również ciekawy dla laików.

Myślę, że wszyscy śledzący tag są w mniejszym, lub większym stopni świadomi zasady działania mechanizmu zegarka, a zwłaszcza jaką rolę pełni w nim balans. Zespół balansu jest częścią zegarka która bezpośrednio odmierza czas. Łatwo więc wywnioskować, że wszelkie uszkodzenia tego elementu będą skutkowały drastycznym pogorszeniem działania całego zegarka, lub całkowitym brakiem tego działania.

Najpierw nakreślmy problem, który chcieli rozwiązać twórcy Incabloca. Wyobraźmy sobie oś balansu, której czopy są łożyskowane w 'tradycyjny' sposób. Pręcik o średnicy 0,1-0,2mm pracuje w łożysku ślizgowym z syntetycznego rubinu. Kiedy zegarek upada, cała siła uderzenia działa właśnie na te małe czopy, bardzo łatwo je uszkadzając. Połamane lub pogięte czopy osi balansowej to bardzo częsta usterka starych zegarków kieszonkowych, które nie były wyposażone w system absorpcji wstrząsów (właśnie dlatego należy bardzo uważać nosząc pasówki ze starych kieszonkowych mechanizmów).

W 1933 roku firma Portescap zaprezentowała panaceum na wspomniany wyżej problem: system Incabloc, który polega na budowie łożyska, które umożliwia kamieniowi łożyskującemu wraz z jego oprawką 'pływanie' na skutek siły działającej na oś balansu. Osiągnięto to dzięki zastosowaniu sprężynki w kształcie liry, która przytrzymuje w miejscu kamienie, jednocześnie pozwalając na poruszanie się kamienia łożyskującego. Ruchy te są niewielkie, ale wystarczająco duże, żeby siła uderzenia nie zadziałała na styku czopa z łożyskiem, a znacznie grubszej (więc wytrzymalszej) podstawy czopa i oprawy łożyska. Siła jest przy tym ograniczona, ponieważ samo poruszenie kamienia (przeciwdziałając sprężynce) absorbuje część energii. Animację pokazującą działanie Incabloca można zobaczyć po kliknięciu tutaj.

Większą odporność naszych zegarków na wstrząsy (oraz stek przekleństw adeptów zegarmistrzostwa, łamiących i gubiących sprężynki) zawdzięczamy zatem szwajcarskiemu inżynierowi Fritzowi Martiemu, jednemu z założycieli Portescap. Inni producenci mechanizmów także opracowali systemy o podobnym działaniu (Seiko Diashock, Citizen Parashock, żeby wspomnieć tylko najpopularniejsze). O jego znaczeniu świadczy fakt, że do dziś niektórzy producenci odpowiednim napisem na tarczy oznajmiają o wykorzystaniu Incablocu w mechaniźmie.

#zegarki
cojawyrabiam - Wczorajszym wpisem rozbiłem bank plusów, dziękuję za docenienie moich ...

źródło: comment_1641393547elLUDzfFARMMos5beyEohu.jpg

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@cojawyrabiam: może historię pierwszych kontraktowych field watchy z okresu drugiej wojny światowej (a11, www, canteen) i różnice pomiędzy trench watchami z pierwszej wojny? Coś do wieczora wymyślę.

Załóż też autorski tag żeby można było śledzić :)
  • Odpowiedz
  • 2
@cichaj wolę technikalia niż historię :). I łatwiej mi wyszukiwać w technicznych źródłach. Autorskiego tagu nie chce zakładać, bo nie wiem na ile będę w stanie regularnie dodawać wpisy. Teraz po prostu korzystając z wolnego czasu przeglądam sobie jakieś rzeczy i chcę się podzielić co ciekawszym tematem.
Możesz obserwować mój profil, nie planuje używać go do niczego innego niż ten tag
  • Odpowiedz
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@cojawyrabiam: No ja właśnie pytam bardziej o techniczna stronę postępu bo historię znaleźć łatwo wszędzie. Z technicznych rzeczy podobaly mi się zawsze rozwiązania uszczelniające rosyjskie nurki.

To może ewolucja materiałów na sprężyny naciągów?
  • Odpowiedz