Wpis z mikrobloga

2282 + 1 = 2283

Tytuł: Bombel
Autor: Mirosław Nahacz
Gatunek: literatura piękna
ISBN: 8387391948
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 160
Ocena: ★★★★★★★★

I jego syn stał tam i tylko się patrzył, otworzył nawet usta, ale przez nie nie oddychał, bo całe powietrze znikło w tej wodzie razem z ojcem.


Zaufałem pewnej kobiecie (konkretnie to @rassvet). Co prawda nie dałbym sobie za nią uciąć ani ręki ani niczego innego, ale przeczytać coś, co mi poleciła, to proszę bardzo, nawet z chęcią. I wiesz co? I bardzo dobrze zrobiłem, bo bym, #!$%@?, nie poznał Bombla.

Bombel siedzi na przystanku i gada. Gada do siebie, no bo skoro siedzi tam sam, to do kogo ma gadać? Trochę go trzęsie, bo chce mu się pić, jest też głodny. I chce mu się palić. Na szczęście Bombel to cwaniak i ukrył na tym przystanku papierosa na czarną godzinę. Przechytrzył wszystkich, bo nikt tego papierosa nie znalazł, nikt o nim nie wiedział. Czarna godzina nastała właśnie teraz, więc Bombel tego papierosa wyjmuje i go pali. I dalej gada, opowiada sobie historie. Trochę bez sensu, bo są to przecież historie, które przydarzyły się jemu, więc on je zna. No ale je opowiada.

Tych historii, które opowiada Bombel jest kilka. Łączą się ze sobą w szczegółach, łączą je bohaterowie, przede wszystkim Pietrek, łączą je fantazje Bomba. Nie ma w tych historiach nic szczególnego, myślę, że takie rzeczy o jakich Bombel sobie opowiada mogą się zdarzyć wszędzie, a już na pewno na popegeerowskich wsiach. Mimo, że od wydania książki minęło kilkanaście lat, to wydaje mi się – na podstawie własnych obserwacji – że takie wsie dalej istnieją. Tam do nich rozpędzony postęp nie dociera, traci impet, zatrzymuje się kilka kilometrów przed nimi, na granicach małych miasteczek. I takich Bombli, wydaje mi się, też jeszcze w takich miejscach można znaleźć.

A jednak Bombel wciąga. Może dlatego, że jest taki dość zwyczajny. Język, jakim napisana jest ta książka jest daleki do literackiego. Ba, nawet do potocznego trochę mu brakuje. To nic. Myślę, że literatura nie ma obowiązku operować językiem literackim. Dobrze dopasowana do historii narracja to zawsze plus, a operowanie językiem na „niskim” poziomie to cenna umiejętność u autorów. W Bomblu #!$%@?, #!$%@?, #!$%@?, #!$%@? i #!$%@? zostały przeciągnięte przez całą szerokość deklinacji i długość koniugacji. I mimo to, moim zdaniem, Bombel nie jest napisany językiem wulgarnym. Jest napisany językiem naturalnym, pasującym do sytuacji i bohatera.

Te opowieści czy przemyślenia Bombla, mimo że proste, mimo że momentami zabawne, niosą ze sobą jakąś treść, wydaje mi się że w miarę uniwersalną. Do mnie najbardziej trafiły dwie rzeczy:


Kiedyś, dawno temu, kolega twierdził, że tak jak Diogenes mieszkający w beczce był wybitnym myślicielem, tak dzisiaj ci, którzy mieszkają w kartonach zajęli jego miejsce, są współczesnymi filozofami. Może tak jest z Bomblem? Może to właśnie takie Bomble mają rację? A może nie? W sumie to #!$%@? wie.

Wpis dodany za pomocą tego skryptu

#bookmeter
GeorgeStark - 2282 + 1 = 2283

Tytuł: Bombel
Autor: Mirosław Nahacz
Gatunek: lite...

źródło: comment_1639738522DVjC8F3xwnYfg4NYMjxVkU.jpg

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz