Tytuł: Portet owalny Autor: Edgar Allan Poe Gatunek: horror Ocena: ★★★★★★★☆☆☆
'Portret Owalny' przeczytałem bardziej z chęci poznania inspiracji Oscara Wilde'a do napisania 'Portret Doriana Graya' niżeli zainteresowania twórczością samego Edgara Allana Poe, którą już w sumie raz się zawiodłem. Tutaj nadto trudno mi właściwie ocenić czy mi się podobało bądź też nie ze względu na lapidarność utworu: dwie strony to za mało, żeby wywrzeć na mnie jakieś jednoznacznie negatywne, albo też pozytywne wrażenie. Znalazłem w każdym razie to, co chciałem, czyli podobieństwa do jednej z moich ulubionych powieści. Samo to mi wystarczyło, żebym cieszył się z lektury.
Opowiadania jest, można powiedzieć taką historią w historii, wszak same losy rannego narratora, który znalazł schronienie w zamku, gdzieś w Apeninach są tylko pretekstem do opowiedzenia nam o malarzu i jego pięknej żonie uwiecznionej na jednym z obrazów w komnacie – co przy okazji było bezpośrednią przyczyną jej śmierci. Oczywiście od razu odżyły we mnie wspomnienie o Basilim Hallwardzie i Dorianie Grayu. Raczej nie mogło się bez tego obyć. W związku z tym napomknę o punkcie wspólnym, ale też i różnicy, jaką wydaje mi się rola sztuki w obu tekstach; u Poe można rzec niszczycielska dla fizyczności człowieka, natomiast u Wilde'a deprawująca duszę. No ale już odkładając sentymenty na bok i przechodząc ściślej do głównego tekstu, myślę, że autor chciał nas zostawić z pewnym pytaniem w sercu: czy warto poświęcać się czemuś do tego stopnia, że nawet ci, których kochamy, na tym tracą? To właśnie pytanie lub w podobnej formie mógł zadać sobie malarz, patrząc osłupiały na zmarłą małżonkę.
Ogólnie rzecz biorąc szkoda, że opowiadanie nie ma jakiegoś rozwinięcia, albowiem z chęcią bym je przeczytał. Ma ono swój specyficzny klimat, którym dało się na krótko, bo krótko oczarować. Posiada to też oczywiście swoje zalety, chociażby to, że będę mógł do niego często wracać z nadzieją ujrzenia w nim znacznie więcej niż to, jak zasobny jest.
@Katsukyun: te opowiadanie jest dość średnie, ja mam cały zbiór jego opowiadań w staromodnym przekładzie chyba Boya, oprócz opowieści grozy są tam dwa wręcz przełomowe opowiadania , "Zabójstwo przy Rue Morgue" oraz "Złoty żuk", są to pierwsze powieści detektywistyczne. Ja najbardziej lubię nowelę William Wilson.
@Katsukyun: Mało kto ma tak klimatyczne opowiadania jak Poe, do tego wspomniane wcześniej "Zabójstwo przy Rue Morgue" jest naprawdę zaskakujące jeśli chodzi o rozwiązanie zagadki ;)
Mnie Lovecraft męczy, wszystko u niego musi być naj- naj- naj- a poza natłokiem słów nie oferuje nawet dreszczyku emocji.
Wracając do Poe'go ciekawa jest sama biografia autora oraz niejasności dotyczące jego śmierci (odseparowany od rodziny), zmasowana akcja zrobienia z niego alkoholika i zdyskredytowania
Tytuł: Portet owalny
Autor: Edgar Allan Poe
Gatunek: horror
Ocena: ★★★★★★★☆☆☆
'Portret Owalny' przeczytałem bardziej z chęci poznania inspiracji Oscara Wilde'a do napisania 'Portret Doriana Graya' niżeli zainteresowania twórczością samego Edgara Allana Poe, którą już w sumie raz się zawiodłem. Tutaj nadto trudno mi właściwie ocenić czy mi się podobało bądź też nie ze względu na lapidarność utworu: dwie strony to za mało, żeby wywrzeć na mnie jakieś jednoznacznie negatywne, albo też pozytywne wrażenie. Znalazłem w każdym razie to, co chciałem, czyli podobieństwa do jednej z moich ulubionych powieści. Samo to mi wystarczyło, żebym cieszył się z lektury.
Opowiadania jest, można powiedzieć taką historią w historii, wszak same losy rannego narratora, który znalazł schronienie w zamku, gdzieś w Apeninach są tylko pretekstem do opowiedzenia nam o malarzu i jego pięknej żonie uwiecznionej na jednym z obrazów w komnacie – co przy okazji było bezpośrednią przyczyną jej śmierci. Oczywiście od razu odżyły we mnie wspomnienie o Basilim Hallwardzie i Dorianie Grayu. Raczej nie mogło się bez tego obyć. W związku z tym napomknę o punkcie wspólnym, ale też i różnicy, jaką wydaje mi się rola sztuki w obu tekstach; u Poe można rzec niszczycielska dla fizyczności człowieka, natomiast u Wilde'a deprawująca duszę. No ale już odkładając sentymenty na bok i przechodząc ściślej do głównego tekstu, myślę, że autor chciał nas zostawić z pewnym pytaniem w sercu: czy warto poświęcać się czemuś do tego stopnia, że nawet ci, których kochamy, na tym tracą? To właśnie pytanie lub w podobnej formie mógł zadać sobie malarz, patrząc osłupiały na zmarłą małżonkę.
Ogólnie rzecz biorąc szkoda, że opowiadanie nie ma jakiegoś rozwinięcia, albowiem z chęcią bym je przeczytał. Ma ono swój specyficzny klimat, którym dało się na krótko, bo krótko oczarować. Posiada to też oczywiście swoje zalety, chociażby to, że będę mógł do niego często wracać z nadzieją ujrzenia w nim znacznie więcej niż to, jak zasobny jest.
Opinia na lubimy czytać
Wpis dodany za pomocą tego skryptu
#bookmeter #ksiazki #ksiazka #czytajzwykopem
Średnia ocena z Wykopu: ★★★★★★★☆☆☆ (1 recenzji)
Kategoria książki: literatura, poeci, gatunki
Jesteś pierwszym recenzentem
Mnie Lovecraft męczy, wszystko u niego musi być naj- naj- naj- a poza natłokiem słów nie oferuje nawet dreszczyku emocji.
Wracając do Poe'go ciekawa jest sama biografia autora oraz niejasności dotyczące jego śmierci (odseparowany od rodziny), zmasowana akcja zrobienia z niego alkoholika i zdyskredytowania