Wpis z mikrobloga

1647 + 1 = 1648

Tytuł: Akademia Pana Kleksa
Autor: Jan Brzechwa
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★★

Wysypałem na dłoń kilka ziarenek gradu i wcierałem je w głowę pana Kleksa. Musiał doznać nadzwyczajnej ulgi, gdyż zdjął głowę z karku i rzucił mi ją jak piłkę. Odrzuciłem mu ją z powrotem w przekonaniu, że grę w piłkę lubi tak samo jak ja. Tymczasem pan Kleks, nie mogąc widzieć własnej lecącej ku niemu głowy, tak niezręcznie rozstawił ręce, że głowa potoczyła się w innym kierunku, odbiła kilka razy od ziemi znikła w zaroślach. Zapytałem pana Kleksa, jak się czuje bez głowy ale nic mi nie odpowiedział, gdyż nie miał czym.


Dwunastoletni Adam Niezgódka jest uczniem szkoły. Ale nie takiej typowej, gdzie uczą tabliczki mnożenia czy innych niepotrzebnych do niczego bzdetów. Jest uczniem Akademii Pana Kleksa. W tej jedynej w swoim rodzaju szkole, chłopcy, bo tam uczą się tylko chłopcy, i to tylko tacy, których imię rozpoczyna się na literę A, zajęci są znacznie ciekawszymi rzeczami. A to wybierają się do innych bajek po sprawunki, a to jadą na wycieczkę do fabryki dziur i dziurek, a to zapisują w zeszytach kumkanie żab.
Wszystko jest pięknie, jest to chyba szkoła, do której chciałby uczęszczać każdy dwunastolatek, aż tu pewnego dnia pan Kleks pokłócił się z fryzjerem Filipem. Nawiasem mówiąc, fryzjer Filip dostarczał panu Kleksowi piegi, którymi ten drugi nagradzał swoich uczniów. W wyniku tej awantury do Akademii zostają przyjęci dwaj synowie fryzjera, którym to ojciec na tę okazję zmienił imiona tak, żeby zaczynały się na literę A. W taki sposób do grona uczniów dołączją Anatol i Alojzy. Alojzy okazuje się jednak lalką. Pan Kleks, wbrew swojemu postanowieniu, żeby nigdy nie przyjmować do Akademii lalek ożywia go, tak, że Alojzy staje się niemal zwykłym chłopcem. Tylko zaczyna sprawiać problemy.

Ta książka to jakaś chora, surrealistyczna jazda. To, co tam się dzieje - drzwi do innych bajek, wchodzenie na trzecie piętro przez komin, latanie po odpowiednim nabraniu powietrza, gadający szpak, który jednak wymawia tylko końcówki wyrazów... Ale czytało się bardzo miło. Z pewnych względów czytałem tę książkę jako zwyczajną, bajkową historię. Starałem się ją odebrać tak, jak odbierają ją dzieci w czwartej klasie szkoły podstawowej, kiedy to znajduje się ona w kanonie lektur. I taka mi się podobała - postaram się tak samo zabrać do Alicji w krainie czarów, bo takie czytanie, jak się okazuje, ma swój urok. Nie próbowałem zaglądać co tam ukrywa się pod pierwszym dnem. Bo, to że drugie dno jest, prawie że narzuca się samo, zważywszy na to, że Jan Brzechwa to pseudonim człowieka, który naprawdę nazywał się Jan Wiktor Lesman, a słowa kleks używało się kiedyś w odniesieniu do Żydów. Być może spróbuję kiedyś zapoznać się z nią pod takim kątem.

I jeszcze na koniec jeden cytat, który mnie urzekł. Z myślą, o ile życie byłoby prostsze, gdyby dało się do niego przenieść bajkowe rozwiązania:

Na placu Czterech Wiatrów wsiedliśmy do tramwaju, który miał zawieźć nas do fabryki. Ponieważ nie dla wszystkich wystarczyło miejsca, pan Kleks przy pomocy swojej powiększającej pompki rozszerzył tramwaj o sześć brakujących siedzeń, dzięki czemu jechaliśmy bardzo wygodnie.


Wpis dodany za pomocą tego skryptu

#bookmeter
GeorgeStark - 1647 + 1 = 1648

Tytuł: Akademia Pana Kleksa
Autor: Jan Brzechwa
Ga...

źródło: comment_16304372255fJX5fkdKUe00EerNJnH3k.jpg

Pobierz
  • 1
Informacje nt. książki z tagu #bookmeter:

Średnia ocena z Wykopu: ★★★★★★★★ (1 recenzji)
Kategoria książki: szkoła, dzieci
Gatunek książki: baśń

Jesteś pierwszym recenzentem tej książki tutaj :)

@George_Stark: fragment Twojej recenzji został umieszczony na stronie open-source upolujksiazke.pl jeśli nie chcesz by cytaty z Twoich recenzji widniały na tej stronie to odpisz na ten komentarz lub na PW.

Wygenerowane przez bota książkowego :) Jeśli masz sugestie / pomysły /