Wpis z mikrobloga

#"Solidarność", #duda, #pis, #kaczynski, #miller, #sld, #prezes, #partia, #protest, #demonstracja, #hofman, #sms

Meandry polityczne wyrachowanej miłości PiS i "Solidarności"

Nie ma idealnej miłości, tak jak nie ma doskonałej zbrodni. Och jakaż to niepoprawna paralela. Rozwód PiS z Solidarnością jest faktem. Przez "kochankę" z lewicy, ponoć. To dziś. A jutro? Nie ma przeszkód we współpracy PiS z Solidarnością – mówi prezes.

Decyzja prezesa Kaczyńskiego stała się faktem. Działacze PiS nie mają prawa iść na 4-dniową manifestację antyrządową "Solidarności" Piotra Dudy, która rusza 11 września w Warszawie. Prezes zakazał i basta. Zakazał SMS-em. "Jak można śpiewać z Millerem?" – pyta retorycznie rzecznik PiS, Adam Hofman.

Trudno się mówi – mruczy pod nosem Piotr Duda. Szef "S" oficjalnie powiada: nikt nie prosił na demonstrację związkową, żadnej partii politycznej. Związek "Solidarność" i dwie inne centrale związkowe, wyjdą do "boju" ulicznego przeciw rządzącym, bez polityków PiS.

Tymczasem rzecznik Hofman tłumaczy: Robienie demonstracji w Polsce przeciwko władzy, w obronie ludzi pracy, z szefem SLD Leszkiem Millerem, liderem Ruchu Palikota Januszem Palikotem, innymi politykami lewicy - jest bez sensu. - Jak można śpiewać z Millerem? (dziennik.pl). A po drugie - jak się szerzej na to spojrzy - SLD jest elementem układu rządzącego, prędzej, czy później Miller trafi do Donalda Tuska - przekonuje święcie przekonany o tym, co mówi, Adam Hofman. W tym momencie ktoś kpi w necie, że PiS wzięło rozwód z "Solidarnością". Przez wredną, komuszą "kochankę", z lewicy...

Zdaniem Hofmana, manifestacja związkowa "Solidarności" nie powinna odbywać się przed Sejmem, i to w dodatku przeciwko wszystkim. - To nie jest tak, że wszyscy są źli. Zła jest większość rządowa, a większość rządowa, to Kancelaria Premiera, i nie ma co tu mieszać ludziom w głowach – podkreśla rzecznik PiS.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówi o tych sprawach szerzej na konferencji prasowej. Potwierdza: nie będziemy uczestniczyli w manifestacji związków zawodowych planowanej na 11-14 września. Dlaczego? Przez udział Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Tymczasem Duda zapewnia w oświadczeniu na piśmie: "Solidarność" nie zapraszała żadnej partii, w tym też SLD. Miller zaś zapowiada – wybieram się na manifestację związkowców. Staram się być tam, gdzie trwa walka o interesy ludzi pracy.

Prezes Kaczyński wyjaśnił na konferencji prasowej, że PiS zawsze zwalczał postkomunizm. - A przecież SLD ten system budowało, umacniało i jest jego prominentem - przekonywał szef Prawa i Sprawiedliwości. Z tych powodów – według niego - "wspólny marsz z kawiorową lewicą byłby - delikatnie mówiąc - nieporozumieniem".

Och, jakąż tu bezdenną hipokryzją zionie. Jakie paskudne i obłudne zakłamanie siedzi w tych słowach szefa PiS? Tam, gdzie prezes Kaczyński ma interes polityczny, nie przeszkadza mu obecność SLD. Tak jest m.in. w Elblągu, gdzie bez szefa tamtejszej SLD, nie byłoby możliwe uruchomienie pracy nowej po referendum Rady Miasta, ani prezydenta PiS.

Ale prezes zapewnia solennie, że Prawo i Sprawiedliwość popiera postulaty związkowców i niebawem ogłosi stanowisko, w sprawie protestu. Rozumie też doskonale, że centrale związkowe muszą – jak to określa - podlegać pewnej logice i protestować wspólnie z odległymi ideowo ruchami. A PiS nie musi. Prezes Kaczyński zapewnił dziennikarzy, że "rozdźwięk w sprawie manifestacji, nie zagraża współpracy "Solidarności" i partii PiS".

Szef Sojuszu Lewicy demokratycznej, Leszek Miller podkreśla - uczuciami prezesa Prawa i Sprawiedliwości się nie przejmuję, i na demonstrację związkową się wybieram. - Jesteśmy tam, gdzie idzie walka o interesy pracownicze, a PiS jest tam, gdzie walczy się o interesy Radia Maryja - mówi. Polityk lewicy dodaje, że Prawo i Sprawiedliwość nie powinno pouczać związków zawodowych co mają robić, bo nie ma ku temu kompetencji.

W ocenie Marcina Kierwińskiego, działacza Platformy Obywatelskiej, prezesowi Kaczyńskiemu chodzi o nadmiernie rosnącą popularność szefa "Solidarności". W ostatnim czasie (...) wzrastała ona, jego zdaniem, zbyt szybko. A – jak dodaje - Jarosław Kaczyński chce być hegemonem po prawej stronie sceny politycznej.

Lider związkowej "Solidarności", Piotr Duda, napisał w oświadczeniu, że "Solidarność", wspólnie z pozostałymi centralami związkowymi, przyjęła formułę otwartą, wzywając do udziału w manifestacji wrześniowej każdego, kto popiera ich postulaty.

Jak zapewnia - zgłosiło się wiele środowisk i organizacji społecznych oraz inicjatyw obywatelskich, także i partii politycznych - podkreśla Piotr Duda. Zwraca też uwagę, że czas na ewentualne publiczne wystąpienia polityków, będzie w piątek 13 września, przed Sejmem. Następnego dnia natomiast, na Placu Zamkowym, przewidziane są w programie wyłącznie wystąpienia związkowo-społeczne. - Nie pozwolimy żadnym politykom, aby zepsuli nasze dni protestu. Tym bardziej, że liczymy przede wszystkim na siebie - pisze w oświadczeniu Duda.

Pamięta jednak o partii, której na imię Prawo i Sprawiedliwość. Apeluje do kierownictwa PiS, aby w trakcie ogólnopolskich dni protestu, klub parlamentarny partii prezesa Kaczyńskiego złożył do laski marszałkowskiej, swój "projekt zmian w ustawie o referendum ogólnokrajowym". Będzie to – według niego - najlepszy sposób "politycznego wsparcia naszej obywatelskiej akcji" - czytamy w oświadczeniu lidera związku "S", Piotra Dudy.

- Jeszcze raz ponawiam apel do wszystkich, pisze w ostatnim zdaniu oświadczenia, szef "Solidarności", także do członków i sympatyków PiS, którym bliski jest postulat zmiany obecnej władzy - władzy, która jest antyspołeczna, antypracownicza i antyobywatelska: Chodźcie z nami - czas na zmiany. 14 września to nasza wielka szansa (solidarność.org.pl).

Po czterech dniach mordęgi demonstracyjnej przed Sejmem i sześcioma ministerstwami, po wystąpieniach publicznych związkowców, przedstawicieli sił społecznych i polityków - 14 września związkowcy odbędą przed Sejmem kulminacyjny protest, organizowany wspólnie, przez trzy centrale: NSZZ "Solidarność", OPZZ i Forum Związków Zawodowych.

Wrześniowe akcje związków zawodowych, organizowane są pod hasłem: "STOP - dość lekceważenia społeczeństwa - Ogólnopolskie Dni Protestu". Chcą nimi wymusić na rządzie zmiany w kodeksie pracy. Chodzi głównie o wycofanie się z zapisu elastycznego czasu pracy, obniżenie z 67 do 65 lat wieku emerytalnego i ograniczenie umów śmieciowych. Związki zawodowe domagają się również odwołania ministra pracy Władysława Kosiniak-Kamysza i pozbawienia go funkcji szefa Komisji Trójstronnej.

Stanisław Cybruch

#polityka
  • Odpowiedz