Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Drogie Mirki i Mirabelki, zaczynając od początku lvl 28, pracuje w typowej korpo klatce, i wydaje mi się że 6 miesięcy temu #!$%@?łem sobie życie.
Po ukończeniu studiów typowo nieprzyszłościowych (kulturoznawstwo) miałem spory problem ze znalezieniem pracy, wcześniej gówno prace łączyłem ze studiami. Wiadomo zawsze brałem się za jakieś dowozy albo magazyn. Pieniądze były, ale nie widziałem w tym nic wielkiego. Tutaj warto dodać, że miałem dziewczynę, dobre 5 prawie 6 lat. Wydaje mi się że byliśmy raczej dopasowani, rozumieliśmy swoje dziwactwa i dobrze nam się żyło. Wtedy dostałem swoją dotychczasową prace. I skupiłem się na niej w niemal 100%. Do tego poznałem, bardzo dużo nowych osób, w większości młodszych z którymi uważam ze załapałem bardzo dobry kontakt. Z biegiem czasu, teraz o tym myśląc, zdaje mi się, że za bardzo chciałem się im przypodobać. W weekendy zawsze wychodziliśmy na domówki, przeważnie wychodziłem sam a moja kobieta nie miała z tym żadnego problemu. Na domówkach zacząłem poznawać jeszcze więcej nowych osób, co zaczęło mi się podobać, biorąc pod uwagę że to mój taki niespełniony sen studenta który nie miał na to czasu bo zapierdzielał w xero. W tym wszystkim, pod wpływem moich kolegów zacząłem poważnie myśleć o zerwaniu z moją dziewczyną. Argumentowaniem "jeszcze sobie kogoś znajdziesz, a teraz poruchasz ile będziesz chciał" mnie kupili, wydawało mi się że faktycznie różowepaski były mną zainteresowane i że to dobry czas na przelotne znajomości. Niedługo później zerwałem ze swoją dziewczyną, mówiąc o różnicach charakteru i braku czasu. Powiedziała że sama dużo o tym myślała, ze względu na to jak się zmieniłem i że to będzie dobra decyzja dla nas dwojga. Zdecydowaliśmy się na pozostanie przyjaciółmi. Jednak od jej wyprowadzki, nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa. Po zerwaniu niemal odrazu rzuciłem się w wir nowych znajomosci, dziewczyny owszem - były, ale nie zainteresowane jakimikolwiek zbliżeniami, zawsze przytaczając jaki to dobry ze mnie kumpel. Zaczęły się problemy. Miedzy innymi z opłacaniem mieszkania, które samemu ciężko jest mi opłacać, a końca umowy nie widać. Koledzy z pracy się wykruszyli, a sam chyba zacząłem popadać w depresje. Zainstalowałem tinder i badoo a nawet randki na facebooku, ale to tez niewiele pomogło. Poznałem kilka interesujących dziewczyn, ale na rozmowach się kończyło, mimo że kontakty z ludźmi przychodzą mi z łatwością. Próbowałem odnowić stare znajomosci z liceum, z rodzinnego miasta jednak i to nie przyniosło rezultatów. Zostałem kolokwialnie mówiąc sam z robotą, i rodziną która dzwoniąc ciagle pyta o moją dziewczynę bo nie miałem odwagi przyznać się do rozstania. Z biegiem czasu, zauważyłem jak bardzo podatny byłem na zdanie innych, i jak próba dopasowania się do otoczenia wpłynęła na moje życie. Nie byłem asertywny i myślałem tylko o byciu zaakceptowanym i lubianym. Do tego nie mogę przestać myśleć o mojej dziewczynie, chociaż powinienem napisać byłej dziewczynie. Na początku przychodziły mi myśli ze może to przyzwyczajenie, jednak patrząc na dziewczyny które poznaje lub znam, wiem ze już nikt nie zrozumie mojego usposobienia i myślenia tak jak ona. Trudno to powiedzieć, ale większość różowych jest po prostu głupie, z oczekiwaniami przerastającym chyba nawet niejednego Chada. Straciłem kobietę swojego życia bo dałem się podpuścić kolegom. Pisząc to nawet sam widzę jak bardzo głupio to brzmi, ze pod naciskiem było mi z niej tak łatwo zrezygnować. Codziennie myśle żeby się do niej odezwać, ale co mogę napisać po takim czasie hej co tam jak leci? Pewnie ułożyła już sobie beze mnie życie na nowo i jest szczęśliwa. Nie wiem czy warto jej o sobie przypominać i znowu włazić z buciorami w życie. Chociaż z drugiej strony, ludzie się rozstają a potem schodzą i żyje im się lepiej. Jestem w kropce, nie wiem co zrobić żeby wejść z tego dołka. Teraz tylko praca, dom, praca, dom, praca, dom ewentualnie netflix albo przeglądanie Facebooka. Do tego koronawirus nie ułatwia w ogóle sprawy, próbuje wychodzić na jakieś spacery ale nawet nie mam z kim. Myślicie ze jest sens odnowić kontakt z byłą czy znaleźć sobie kogoś nowego bez względu na różnice żeby zapomnieć o byłej, a może to jeszcze za wcześnie na związek, chociaż czuje się bardzo samotny i brakuje mi jej. #przegryw

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #604f60d64fe83c000a904763
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Przekaż darowiznę
  • 5
No napisz stary do niej, i tak jesteś przegrywem wiec nie masz nic do straceni a może się uda, powodzenia ps #!$%@? fałszywych kumpli i toksyczne znajomosci !!!
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AnonimoweMirkoWyznania:

Chociaż z drugiej strony, ludzie się rozstają a potem schodzą i żyje im się lepiej.


Ty chyba bardziej wierzysz w to, że tak jest bo z rzeczywistością to się mija.

Swoją drogą to zasłużyłeś na to co cię spotkało bo zostawiłeś kogoś z kim byłeś lata kosztem przelotnych znajomości, które dają chwilowe korzyści.

Co do twojej ex, to:

Powiedziała że sama dużo o tym myślała, ze względu na to jak
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AnonimoweMirkoWyznania:

większość różowych jest glupia

powiedzial typ, który się rozstał z partnerka bo mlodsi koledzy mamili go wizją dupeczek na zawołanie

dupeczek nie było, rozowe som gupie, chce wrócić do byłej chlip chlip


Dobrze ci tak xD