Wpis z mikrobloga

#anime #bazanime , czyli seria wpisów stanowiących podręczny wstęp do anime opartym na baseballu, z przystępnym wyjaśnieniem wszystkich reguł istotnych w kontekście anime właśnie, bez wyczerpujących statystyk, bez danych liczbowych i bez wyliczania nazwisk i drużyn.

7. Szkolny klub gry w bęca

Domyślnym planem akcji dla sportówek w grupie wiekowej shounen (a więc, większości sportówek w ogóle) będzie jakaś szkoła, jakiś klub, jakiś turniej do wygrania. Baseball doczekał się pod tym względem stosunkowo stabilnego kanonu - planem akcji będzie licealny klub, a turniejem do wygrania letni Koshien. Nazwa turnieju pochodzi od nazwy stadionu, na którym mają miejsce coroczne zmagania drużyn licealnych z całej Japonii, wyłonionych z mniejszych turniejów regionalnych.

Przymiarkami do letniego Koshien są (nieistniejący już) jesienny Meiji Jingu, a także wiosenny Koshien, turnieje o niższej randze, a także mniej istotne w kontekście mangi i anime. Powód jest prozaiczny - wiosenny Koshien ma miejsce, gdy nie zostały przyjęte jeszcze świeżaki, zaś Meiji Jingu ma miejsce, gdy maturzyści uczą się na matury. Znacznie bardziej dramatyczny letni Koshien to dla wielu trzecioklasistów ostatnia szansa w życiu na grę w zorganizowany baseball, po której to szansie czekają studia i praca.

Drużyny to szkolne kółka zainteresowań, często o niedoborach w ludziach, utrzymywane częściowo przez lokalną społeczność, a zwłaszcza przez absolwentów. Im drużyna ma chlubniejszą przeszłość, tym większe znajduje wsparcie w dzielnicy, nawet gdy ostatnich kilka lat wiodło jej się krucho. Trenerem bywa nauczyciel-entuzjasta, oddelegowany jako opiekun klubu, lub nawet trener zawodowy, nominalnie zatrudniony jako nauczyciel. Tu formuła jest pojemna - od dobrodusznych dziadków, po brutali niczym sierżant Hartman z Full Metal Jacket.

Graczy rekrutuje się spośrod uczniów, którzy trenują przed i po lekcjach. Latem zdarza im się jeździć na obozy szkoleniowe, na których będą tyrać od rana do wieczora. Dbać o sprzęt sportowy, porządek administracyjny, a wreszcie o wyżerkę po wysiłku, będą menedżerzy, a najczęściej - menedżerki. To jedno z niewielu miejsc, w które można upchać w fabule dziewczyny. Menedżer pomaga również w prowadzeniu statystyk (w baseballu stosunkowo zawiłych) i chodzi z kamerą na mecze innych drużyn, na przeszpiegi.

Skala przedsięwzięcia różni się w zależności od serii - od z trudem skleconej drużyny trenującej na dachu szkoły (Major), po wielki kompleks sportowy, z akademikami i profesjonalnym zapleczem (Diamond no Ace). Niezależnie od skali klubu, rzadko kiedy zmienia się w anime nacisk na pozycję miotacza w drużynie (zazwyczaj głównego bohatera), ckliwe backstory o odnajdywaniu sensu nastoletniego życia w sporcie, rywalizacje i przyjaźnie, a wreszcie - nie różni się cel gry.

Gra się, by wygrać, i rzadko kiedy w półświatku mangi i anime przedstawia się dylemat "wygrana kontra przyjaźń." Kto chce ze mną sięgnąć po zwycięstwo, ten jest mi prawdziwym przyjacielem - oto morał baseballowych opowiastek. Na początku możemy kręcić nosem i łapać się za głowę, gdy przypomnimy sobie, że to są wciąż kluby szkolne, a ich członkowie to licbusy, o dziesiątkach innych zajęć i obowiązków, których mobilizacja na, w zasadzie, jeden turniej, jest cokolwiek dęta. Trudno przyjąć tę konwencję, jednak po jej przyjęciu staje się na tyle naturalna, byśmy wspólnie z głównymi bohaterami kpili z narzekających uczniaków.

W następnym i zarazem ostatnim odcinku podam listę rekomendowanych przeze mnie anime o baseballu.

Lista dotychczasowych wpisów z cyklu #bazanime:
1. Po co? Dlaczego?
2. Rzut, odbicie, bieg, obrona - 4 filary gry
3. Dziewięciu odbijających
4. Dziewięciu obrońców
5. Miotacz i łapacz - bateria
6. Czemu gry są długie i co z tego wynika
7. Szkolny klub gry w bęca
tobaccotobacco - #anime #bazanime , czyli seria wpisów stanowiących podręczny wstęp d...
  • 1