Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja

https://myanimelist.net/anime/10357/Jinrui_wa_Suitai_Shimashita

Humanity Has Declined

Tak, to już ostatnie podrygi ludzkości, upadła i sobie głupi ryj rozwaliła. Nieliczne niedobitki dogorywają w oczekiwaniu na koniec, świadomi że ustępują miejsca Rasie Panów. A kim są ci nowi Ubermensch? To skrzaty, ale nie takie jak większość sobie wyobraża.

Główna bohaterka (z imienia nie znana) zaczyna pierwszy dzień w robocie jako mediator z ramienia ONZ, ma czuwać nad bezkonfliktowym istnieniem resztek ludzkości w pewnej wiosce oraz skrzatów. Robota z nazwy poważna i dystyngowana, w rzeczywistości odbiega znacznie od wyobrażeń w tym temacie. Nie minął jeden dzień w pracy, a okazuje się, że bez dania łapówki nie da rady nic załatwić.

Tytuł bardzo dobrze się maskuje - pod warstwą kolorowej głupawki (nie ma tu w rzeczywistości jej właściwie wcale, to tylko maskowanie praktycznie nigdy nie zakończone żadną puentą) naprawdę jest się czym najeść. Humor potrafi być miejscami wysublimowany niczym angielski dżentelmen popijający herbatkę z mlekiem. A potrafi też ładnie strollować, by wodzić widza za nos przez dwa odcinki, a na koniec uraczyć go punem - potężnym sucharem, wywołującym banana na ryju (banan jest tu bardzo ważny, w końcu to najnowszy model).

Najmocniejsza strona to główna bohaterka, stojąca w opozycji do jakże cukierkowego świata nietypowej apokalipsy. Z wierzchu przykładna postać, grzeczna, ułożona i niezwykle uczynna. W rzeczywistości przyświeca jej motto w stylu "najlepsza metoda to iść po linii najmniejszego oporu, a w razie konieczności wykręcić się od odpowiedzialności za swoje błędy". Z mocno pesymistycznym podejściem do życia, jej cyniczne komentarze i obserwacje to lwia część atrakcji w tej serii. Troszeczkę pachnie mi tu wewnętrznymi przemyśleniami bohaterek jakie mieliśmy w Nichijou. Jest równie dobrze.

Ciekawe też są skrzaty. Choć teoretycznie jest to jakaś społeczność, czasami bliżej im w zachowaniu do jakieś substancji chemicznej czy innego ustrojstwa podlegającego prawom absurdalnej fizyki niż do żywych stworzeń. Zbiór bliżej nieokreślonych, chodzących paradoksów.

Konstrukcyjnie historia składa się z kilku luźno powiązanych fragmentów/arców i po części wynika z tego pewna słabość, powiązana też z faktem, że serwowane nam obrazki nie są chronologiczne. Zaraz po części wprowadzającej dostajemy prosto w ryj, niezwykle hermetycznym i mocno nieprzystępnym dla casualowego animeżercy arcem o subkulturze czytelniczek mangi tego typu gdzie jak się jeden chłop rozbryka to drugiego pyka - fujoshi. Dużo odniesień nie do końca jasnych dla kogoś kto nie siedzi w temacie - Japończyk pewnie by to przetrawił znacznie lepiej. A potem cyk, zmiana jak w kalejdoskopie. Oprócz tematyki, potrafi także mocno zmienić się klimat opowieści, żeglujemy od komedii po elementy psychologiczno-tajemnicowe.

Naliczyłem góra trzy słabsze odcinki, lecz są po prostu przyćmiewane przez te lepsze i dwa absolutnie wybitne. Nie ma co się zrażać kolorowo-cukierkową oprawą wizualną, implikowana przez nią infantylność praktycznie nie występuje.

Zdecydowanie polecam.
  • 3
  • Odpowiedz