Wpis z mikrobloga

Wiem, że nikt tego nie przeczyta, trochę chaotyczny bo pisałem to w okresie choroby, ale muszę puścić to w eter.
TLDR: wuj w dojpe PO(KO) i PIS za sytuację z covid.

Już od dłuższego czasu mam ochotę jechać na Wiejską i sprzedać "Boniego" każdemu (bez wyjątku) z tam przebywających. Może się obudzą.
Minęło kilkanaście dni od Święta Niepodległości i jakoś tego już nie czuję. W tym roku nie czułem tego święta i nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek je poczuje.

Oto krótka (bardzo) historia mej choroby.
Objawy - 30.10, krótka teleporada i ponowny kontakt w poniedziałek (02.11) - skierowanienie na test. Test najszybciej zrobią mi w piątek (06.11). Wynik otrzymałem 11.11 (oczywiście pozytyw), data badania wpisana jako 09.11. Okres izolacji do 18.11. To już pokazuje początek problematyki rozwoju pandemii w Polsce.

Co mnie boli? Bądź patriotą, noś flagę, śpiewaj hymn. W końcu to nasz wspólny dom, ale co to za dom, w którym opiekunowie (czyt. politycy) robią chocholi taniec. Nie spodziewałem się, że to tak wygląda, dopóki nie wpadłem do tego bagna. I jestem przerażony i załamany.
Wymieniać można wiele, ale przeciążenie służby zdrowia i sanepidu, oraz panujący burdel (to nie jest bałagan, ale totalny burdel) zabiło we mnie patriotę.

Pierwsze zderzenie to dodzwonienie się na teleporadę, gdyż tylko lekarz POZ może wystawić skierowanie lub cię przebadać i dać zwolnienie. A wiadomo jest sam na setki pacjentów, którzy będą próbowali się dodzwonić do swojego lekarza w tym samym czasie co ty.
Drugie zderzenie to próba umówienia się na test. Podany telefon działa w dziwnych godzinach (tj. wyłączony w godzinach pracy), w szpitalu nikt nic nie wie, każą dzwonić... jeden dzień stracony na próbę umówienia się na test.
Trzecie zderzenie to dzień kiedy Sanepid dzwoni do mnie (9.11), informując że mi się dzisiaj kwarantanna kończy, bo 30.10 miałem kontakt z osobą zarażoną. Po uwadze, że jestem już na kwarantannie (związanej z testem), Pani coś tam sprawdza i poprawia. Ja miałem rację, ona nie. I tutaj kontakt z Sanepidem się urywa, zero kontaktu po pozytywnym wyniku, zero wywiadu o kontakcie z innymi "człowiekami", zero propozycji przejścia do izolatorium itp. Totalne olanie sprawy (ja wiem, że nie ma do tego pracowników), ale jakieś podstawy powinny działać.
A dalej to już z górki. Automat sanepidowski - "dokument potwierdzający izolację znajdziesz w pacjent.gov.pl" - dokument pojawił sie 17.11.
Sławetna aplikacja "Kwarantanna Domowa" - działała przez pierwszy tydzień. Od 10.11 nie pamiętają już o mnie i nie chcą moich zdjęć.
Lokalny GOPS - w sąsiednim mieście dzwonią z pytaniami o pomoc już 1-2 dnia kwarantanny. W mojej gminie nikt nic nie wie. Zero telefonu, informacji. Zakupy załatwiaj przez rodzinę/znajomych. A co z osobami samotnymi? Zadzwoniłem, pod koniec izolacji. Oczywiście listę mieszkańców mają, ale nic z tym nie robią. A informacja o pomocy przez GOPS była podana na stronie urzędu gminy - w marcu.
Brak informacji o testach na stronie lokalnego szpitala - jakiś dokument jest, ale przeczy on zasadom logiki. Szybkość wykonywania testu i oczekiwania na wynik jest uwłaczająca. W trakcie podali, że robią płatne testy. Ja na swój test i wynik czekałem 8 dni, to jak oni chcą jeszcze wepchnąć płatne w tę kolejkę?
Piąty dzień od zakończenia izolacji - telefon z sanepidu, potwierdzający moją izolację oraz z zapytaniem o osoby z którymi miałem kontakt/mieszkam. Nakablowałem na żonę. Nikt do niej nie zadzwonił.
Znajomy - na szczęście już wyzdrowiał. Test 1 - wynik pozytywny. Przyplątało się zapalenie płuc. Pulmunolog nie przyjmie bez testu. Test 2 - po 3 tygodniach negatyw. Skierowanie do szpitala. Ale szpital nie przyjmie bez 3 testu, test musi mieć zlecony przez lekarza POZ. Koordynator lokalny bezradny.
No i ostatni ale nie najgorszy. Co jest z tymi wynikami? To jest niemożliwe by tak mało ludzi chorowało.

I tak z przemyśleń:
1. co należy robić, kiedy stan pacjenta na kwarantannie/izolacji wymaga badania? Leżysz w domu 3 tygodnie i jak saturacja ci nie spadnie poniżej 92% to masz leżeć. Nieważne, że masz inne objawy, lekarz tego nie zbada. Chyba, że zawołasz pogotowie, ale oni do innych przypadków niż zagrożenie życia nie przyjadą.
2. Jeśli ktoś niestety musiał udać się do szpitala, to jak wychodzi, czy przechodzi przez jakieś procedury? Np. prysznic, czyste ubrania itp, aby nie wynieść świństwa ze szpitala do domu? Co z wyjściem z izolatoriów?

Jedyny plus - dzielnicowy - zadzwonił i zapytał się o zdrowie. Nie pamiętam nazwiska, ale pozdrawiam.

Państwo polskie miało pół roku na przygotowanie się, na przygotowanie procedur, zebranie zapasów, szkolenia itp.
Co zrobili? Jedni wnoszą zakupy bez wnoszenia lub budują szklane szpitale na piasku, drudzy siedzą niczym mysz pod miotłą i nic nie robią poza wytykaniem błędów.
Jak być patriotą w kraju, który ma Cię głęboko w ... a przypomina sobie o twoim istnieniu 2 tygodnie przed wyborami?
Koalicja jest, opozycji nie widać. Zdrowie obywateli nie jest ważne. Ważniejsze są inne rzeczy, ważne wyłącznie dla polityków, jak np. które ugrupowanie będzie bardziej medialne.

Ja dziękuję i współczuje służbie zdrowia i służbom sanitarnym. Na Was idzie wiadro pomyj, za totalny brak logiki w działaniach polityków i ich wzajemnym obrzucaniu się błotem.
Mam wrażenie, że nawet w przypadku wojny obozy PO-PiS wzajemnie by ze sobą walczyły, zamiast działać wspólnie dla dobra ogółu i Polski.
20 lat zmarnowane na modernizację służby zdrowia. 20 lat na utrzymanie tego za pomocą sznurka i plastra. Plandemia nie istnieje, bo w tym chaosie jest jeden chaos.

A co ma do tego Święto Niepodległości. Po prostu - mam dosyć dawania od siebie czegoś dla kraju, który ma mnie totalnie w pompie. Kraju który cały czas mnie kopie, dołuje i podcina skrzydła, od ponad 30 lat.

PS. Brawa dla WOŚP, który jak zwykle udowadnia, że można w tym kraju coś zrobić. Nieważne, że śladowe ilości w morzu potrzeb. Pokazujecie że można.
PS2. Przy następnych wyborach nie wiem na kogo głosować. W tym kraju nie ma partii zgodnej z moimi poglądami (i inteligentnej).

#niepodlegla #covid #wosp #krajzdykty #zalesie
  • 1