Wpis z mikrobloga

#przemyslenia #bekazkatoli #pedofilewiary

Jacek Dehnel

I znowu naród wstrząśnięty i zmieszany. Że jak to możliwe. Że kardynał Gulbinowicz taka legenda Solidarności. Że Dziwisz to kapciowy, ale przecież taka pocieszna ciapa, a nie łajdak. Że o Jankowskim to żodyn nie wiedział – że antysemita, że biały smoking, ale molestowanie dzieci? Żodyn. A Gocłowski? No nie mówmy brzydkich słów o Gocłowskim, miał takie piękne kazania. I tak ładnie wypadał w dyskusjach panelowych.

I tak za każdym razem. Szok i zaskoczenie. A ja to pamiętam doskonale, bo jestem z Gdańska – wszystko o Jankowskim wyszło w 2003, pamiętam, jak przyjechałem do domu i mówiliśmy, że teraz to już się wszystko rozpadnie. Gdzie tam, Lew Starowicz wybronił, prokurator umorzył, ksiądz zmarł in odore sanctitatis, a prezydent miasta polecił na wyprzódki z pieniędzmi na pomnik. Wszyscy wiedzieli, całe miasto wiedziało. Jak w Poznaniu z Kroloppem i z Paetzem. Tylko teraz Poznaniem jest cała Polska.

Przez całe lata polscy katolicy działający w mediach z całych sił blokowali jakiekolwiek materiały o kościelnych nadużyciach, a już zwłaszcza uderzających w "naszych drogich biskupów". Jedynym wentylem bezpieczeństwa było "Nie" i "Fakty i Mity" - a te było łatwo puścić mimo uszu, bo "to mordercy księdza Popiełuszki" (dzięki tej samej metodzie bardziej prawe skrzydło katolików polskich może dalej puszczać mimo uszu wszystko z Wyborczej, bo "to u brata stalinowskiego oprawcy", albo z TVNu czy TP, bo "to są proszę pana farbowani bolszewicy"). Tymczasem rzeczy, o których Wyborcza zaczęła pisać pięć czy dziesięć lat temu, były tam piętnaście czy dwadzieścia. Ale żadna siła wśród zatroskanych wiernych, teologów, zacnych otwartystów nie kalała sobie rączek otwieraniem tych szpalt. A przecież - przy całej zrozumiałej niechęci do takich pism - podawanie w nich prawdy miało się znacznie lepiej, niż w "Gościu Niedzielnym". Tylko że była to prawda dla katolików niewygodna.

Więc jest dalej tak samo: ach, to tylko przypadki odosobnione. Jakiś tam biskup, zawsze się ktoś zły trafi. Aż po „mój proboszcz nie gwałcił, więc mam czyste sumienie”. I tak, na ogół nie gwałcił, bo nawet w krajach, gdzie wykryto wiele spraw i wskaźniki są bardzo wysokie, dzieci molestowało „zaledwie” 10% księży. Ale wiecie co? Nawet jak się okaże, że ten proboszcz jednak gwałcił, to wtedy jest wielkie zdziwienie i „Jak to, nasz proboszcz?! Kto mógł się spodziewać? Żodyn!”.

Janiak poleciał, nie dali mu nawet odprawić uroczystej mszy, więc odprawiał Napierała, ale okazało się, że Napierała też chronił księdza pedofila. Paetz poleciał, chronił go Gulbinowicz, to teraz poleciał Gulbinowicz, którego chroni Gądecki. Ale Gądeckiemu od plucia w twarz ofiarom pedofilów już się zrobiły bicepsy na śliniankach – i on też poleci. „Za każdym Meksykiem otwiera się nowy Meksyk, jeszcze jaskrawszy”: rok temu „złymi” biskupami byli ci, o których już było wiadomo, ale „przecież mamy wspaniałych, prawych biskupów, jak Nycz czy Gulbinowicz, ta legenda Solidarności”, i opłatki z Gronkiewicz-Walc, i Dutkiewicz całujący po rękach. Teraz na mapie Nycz i Gulbinowicz, a w kolejce reszta episkopatu. I ci, których teraz pokazuje się jako „prawych” i „chcących coś zrobić z problemem pedofilii” za rok czy dwa zobaczymy na miejscu poprzednich, na miejscu tamtych twarzy będą kolejne, a każda taka, że onkolog od razu by ją wyciął. Przestańcie sobie wreszcie mydlić oczy i stańcie w prawdzie wedle zasady opisanej przez pewnego Żyda z Nazaretu: „Miejcie się na baczności przed fałszywymi prorokami. Oni przychodzą do was w przebraniu owczym, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z cierni lub figi z ostów? Tak właśnie każde dobre drzewo rodzi dobre owoce, a drzewo zagrzybione rodzi owoce zepsute. Nie może dobre drzewo rodzić zepsutych owoców ani drzewo zagrzybione rodzić dobrych owoców. Każde drzewo, które nie rodzi dobrego owocu, jest wycinane i wrzucane do ognia.”
  • 2
Lew Starowicz wybronił, prokurator umorzył,


@Rocky_Zuma_Skye:

Wszyscy się boją, albo nie chcą kalać swojego kościółka. I tak szło aż zaszło.

Gdy Lew-Starowicz po latach został zapytany o to, jak mógł nie dostrzec w Jankowskim homoseksualisty, odpowiedział, podobnie jak większość biegłych, którzy nie chcą przyznać się do błędu, że jego słowa zostały wyrwane z kontekstu. Tym razem jednak wydaje się, że mówi prawdę.


Źródło : Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który