Wpis z mikrobloga

"Panowie forumowicze zgodnie stwierdzili, że przed trzydziestką byłam kobietą niezależną, zaś w momencie, kiedy zmieniłam prefix, moje cycki przyciągane siłą grawitacji opadły na tyle, że postanowiłam za wszelką cenę znaleźć sobie pierwszego lepszego frajera, byle tylko był. No bo skoro od początku nie byłam w M. wpatrzona jak w święty obrazek, to znaczy, że to nie może być miłość. To wyrachowanie, wewnętrzna potrzeba starzejącej się macicy oraz paniczny lęk przed byciem samą w leciwym wieku trzydziestu-kilku lat. Ja #!$%@?ę.

Jeśli istnieją mężczyźni, którzy miłość utożsamiają z bezkrytycznym uwielbieniem ich przerośniętego ego, to ja się nie dziwię, że w tym kraju jest tak wiele singielek z wyboru. Też bym wolała być sama niż z facetem, który #!$%@? pomylił z wiertarką.



MIŁOŚĆ A „MIŁOŚĆ”



Ten tekst by nie powstał, gdyby dziś rano M. nie napisał do mnie „Kocham Cię, bo tak postanowiłem”, dorzucając cytat z Twardocha:

Nie mylić miłości z zakochaniem. Zakochanie to jest reakcja fizjologiczna, jak erekcja. To się po prostu zdarza, czasem samo z siebie. Jak ktoś nie chce, żeby się zdarzyło, to ucieknie na czas, jasne. A miłość to nie jest uczucie, to postawa względem drugiego człowieka i seria decyzji, jakie się podejmuje. Miłości się nie czuje, tylko się nią żyje. Kocham swoją żonę, bo kiedyś tak zdecydowałem: „Będę kochał właśnie ciebie”.

Przeczytałam to i coś we mnie pękło. Bo widzicie, dla każdego miłość jest czymś innym i nie powinniśmy jej definiować. Teoretycznie. Bo dojrzały, oparty na szacunku związek dwojga dorosłych ludzi nie opiera się na porywach serca. Nie opiera się na zauroczeniu. Nie opiera się też na samym pożądaniu i obsesji. Nie wynika z potrzeby bezwzględnej akceptacji i uwielbienia. Nie jest pochodną wzajemnej zależności, bezradności albo egoizmu.

Jest świadomą, dobrowolną decyzją o tym, by konsekwentnie trwać u boku drugiego człowieka. A taka decyzja nie może wynikać z niczego innego, jak z miłości."

Taki tekst znalazłam w necie i skojarzył mi się z #betabankomat i #blackpill
Bo to że kobiety w młodym wieku mają motyle w brzuchu na widok tych osławionych "chadów" a potem wybierają sobie takiego ułożonego partnera do dojrzałego związku wcale nie oznacza że go nie pożądają ani nie kochają.
Chyba tutaj co poniektórzy są jeszcze bardzo młodzi i"szał macicy", burza hormonów i szalony seks to dla was wyznaczniki prawdziwego uczucia i boli Was że was to omija. Polecam przeczytać powyższy tekst ze zrozumieniem, może będzie antidotum na wasze zgorzknienie.
  • 2
  • Odpowiedz
@madeleine1990: Miłość z wyboru.. Dla jednych to działa, dla innych nie. To nie takie proste + wymaga to odpowiednich kompromisów. Coś jak związek, ktory nie wiąże chemia, a przyjaźń.

Znam kilka takich związków i to tak sobie działa. Seks często (o ile nie w ogóle) nie sprawia przyjemności, panuje wrażenie takiej pustki, ale i silne poczucie odpowiedzialności i wrażenie postępowania "prawidłowo".

Dobrze jesli jakiś afekt w związku jest. Z czasem
  • Odpowiedz
  • 1
@NoOneSpecial jak dla mnie zakochiwanie się bez pamięci może się przydarzyć w wieku 20, nawet 25 lat ale później to już ciężko o takie emocje względem kogoś. Myślę że ważna jest atrakcyjność fizyczna - ale nie w takim sensie że musi być chad 10/10 tylko żeby o siebie dbać, uprawiać jakiś sport, nie dopuścić do nadwagi czy otyłości. Tak żeby mimo braku różowych okularów jednak się sobie nawzajem podobać. Wtedy ten
  • Odpowiedz