Wpis z mikrobloga

Dawno, dawno temu, przed dużymi zmianami w Republice...
Jelodan otworzył oczy, spojrzał na pozostałą ilość tlenu.
Starczy na jakieś 10 min, niedobrze - Rozejrzał się wokół, oprócz kosmicznego złomu, otaczała go pustka. Szanse na ratunek co raz bardziej malały.
CYK - był to dźwięk ostrzeżenia. Jelodanowi pozostało równe dziesięć minut życia. Co minutę cyknięcie będzie przypominało Jelodanowi, że śmierć jest co raz bliżej. Jelodan wrócił myślami do swojego dzieciństwa. Nie było zbyt szczęśliwe, nic dziwnego, w końcu wychowywał się na zniszczonym wojną Ozillonie. Urodził się w miejscowości, w której społeczność była ze sobą bardzo zgrana. Skutki wojny udało im się wspólnym wysiłkiem zminimalizować tak bardzo jak było to możliwe. To właśnie tam nawiązał swoją pierwszą przyjaźń...
CYK
Bawił się ze swoim przyjacielem w walki Jedi. Szukali kijków tak ładnych, że znaleźć taki kijek, to jak wygrać wojnę o Ozillon. Podczas jednej z takich walk Jelodan odtrącił kij przeciwnika i udał pchnięcie mocą. Wtedy stało się coś dziwnego. Jego przyjaciela odrzuciło na 2 metry do tyłu przez co uderzył plecami o drzewo. Jelodan na początku wybuchł śmiechem i gratulował świetnych umiejętności aktorskich, ale szybko ucichł. Nerwowa reakcja rodziców dzieci i zapewnienia jego przyjaciela, że nie udawał wprowadziły nerwowość wśród dwójki dzieci. Zostali rozdzieleni i dostali zakaz spotykania się.
CYK
Oczywiście zakaz zakazem, ale rezygnować ze znajomości z powodu takiej głupoty. Dzieci nadal się spotykały, tylko że potajemnie. Czas spędzały na "badaniu" nowych umiejętności Jelodana. Testy trwały parę dni, gdy w trakcie kolejnych testów usłyszeli wołanie swoich rodziców. Do wyboru mieli dwa wyjścia, wybrali to które mogło skończyć się słabym opieprzem. Wyszli ze swojej kryjówki, widok jaki zobaczyli nie zwiastował niczego dobrego. Ich rodzice zbliżali się w asyście obcej postaci. Proste, brązowe szaty szybko wyjawiły kim jest owa postać.
- Jedi... - dzieci westchnęły jednocześnie.
CYK
Rodzice przystanęli, Jedi podszedł do nich sam.
- Który z was kaszojady, to Jelodan?
- Jjja... - wyjąkał Jelodan
- Jelodanie, jestem Mo... Mistrz Spock. Słyszałem, że objawiła się w Tobie Moc. - Spock przyklękł na jedno kolano i spojrzał w oczy dziecka - I jak czuję, plotki okazały się prawdziwie, płynie przez Ciebie moc chłopcze. Jelodanie chciałbym byś dołączył do grona Jedi, chciałbym byś trafił pod moje skrzydła, pomogę Ci rozwinąć Twoją moc i sprawić że będzie służyła dobru. Jednak by tak się stało, musisz udać się ze mną do Akademii Jedi.
Mistrz Spock wstał i wyprostował się. Głos z miękiego i przyjemnego stał się twardy.
- Jelodanie, możesz dołączyć do strażników republiki, mieć wpływ na historię i bronić mieszkańców przed złem. Jesteś gotów dołączyć do zakonu Jedi?
Jelodan wpatrywał się z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi ustami w mistrza. Stałby tak jeszcze dłuższy moment gdyby nie szturchnięcie w ramię. Odwrócił wzrok w stronę przyjaciela i ujrzał jak ten energicznie przytakuje głową. Zwrócił głowę z powrotem na Jedi.
- Jestem gotów.
CYK
Wtedy nie wiedział, że widzi rodziców i swojego przyjaciela ostatni raz...
Tak jak reszta dzieci obdarzonych mocą trafił do młodzików. Szybko okazało się, że na ich tle Jelodan jest słabo rozwinięty. Ciężko trenował by nadrobić zaległości i nie zostać w tyle. Pierwszy etap drogi do zostania Jedi był spędzony na treningu i szczerze mówiąc poza tym Jelodan nie pamiętał z tego okresu za wiele.
CYK
Kolejną rzecz jaką dobrze pamiętał, to moment zostania padawanem. Chodził dumny jak paw, w końcu lata ciężkiego treningu się opłaciły. Przestał być na dole drabinki, awansował. To właśnie teraz musiał wybrać sobie mistrza, który miał mu przekazywać swoją wiedzę. Dla którego młody padawan miał być również wsparciem. Jelodan udał się od razu do mistrza Spocka.
- Mistrzu Spock chciałbym zostać Twoim padawanem. Przez tyle lat okazywałeś mi wsparcie, że ani przez chwilę nie musiałem się zastanawiać od kogo chciałbym czerpać wiedzę.
- Jelodanie, to dla mnie przyjemność. Miałbym jednak prośbę, skończmy z tymi oficjalnymi tytułami. Jestem Spock. Morda Spock. - Uścisnęli sobie ręce.
- Dziękuję, nie zawiodę Cię mordo.
CYK
Pierwszy wspólny trening z walki z mistrzem i pozostałą dwójką jego uczniów. Jelodan po kilku sparingach z Jett-Dari Tyraustem i Auron Jorem zauważył, że odstaje technicznie, ale nadrabiał zapałem. Można uznać, że nie było źle. Po tym treningu zaprzyjaźnił się z dwójką padawanów. To właśnie wtedy, szukając miejsca na integrację, znaleźli pewną jaskinię która szybko zdobyła ciekawą renomę oraz nazwę...
CYK
Jelodan spojrzał na pozostałą ilość powietrza. To właśnie teraz uruchamia się kolejny zbiorniczek. Zawiera on czad. Zapewnia on godną śmierć. Chwilę przed końcem tlenu traci się przytomność, dzięki czemu unika się bolesnego duszenia przez kilka minut. Można to zablokować, ale padawan tego nie zrobił, pogodził się już ze śmiercią. Pomoc nie nadciągnie. Jelodan przymknął oczy i wrócił do wspomnień.
CYK
Obiecał rodzicom, że gdy kolejny raz zawita u nich w domu, będzie już poważanym rycerzem Jedi. Zacznie walkę o lepsze jutro, a także jego rodziny. Obiecał im, że będą z niego dumni, a jego czyny dążące do lepszego jutra, będą głośne. Podczas pobytu w Akademii często z rodzicami wymieniali się wiadomościami. Gdy wysyłał im ostatnią wiadomość coś go tchnęło i dopisał dwa słowa. Słowa, które powtarzał swoim rodzicom za rzadko, a przez ostatni czas w ogóle ich nawet nie wspominał. Niby tylko dwa słowa, a teraz w obliczu śmierci, cieszył się że je wtedy dopisał.
CYK
Na holopadzie Jelodana było zapisanych kilkadziesiąt niewysłanych wiadomości. Miały one trafić do jego przyjaciela z dzieciństwa Jezala Argo, jeśli kiedykolwiek odnaleźliby się po tych wszystkich latach. Niebyłoby przesadą powiedzenie, że to przez Jezala dzieciństwo Jelodana nie było smutne i ponure. Dla Jelodana był niejako przewodnikiem. Zawsze pełen optymizmu i szalonych pomysłów. Nigdy nie potrafił zrozumieć skąd jego przyjaciel miał tyle farta. Udawało mu się wymigać dosłownie od wszystkiego. Chwilę przed odlotem Jelodan podszedł do niego i przekazał mu swój szczęśliwy medalion
- Masz debilu bo pewnie wpakujesz się w jakieś kłopoty beze mnie - roześmiali się obydwoje, dali po muce i obiecali, że jak się spotkają kolejny raz to opowiedzą sobie super historie jakie im się przydarzyły.
- Jelodan!
- Co?
- Gówno. Jeden zero. - Zawsze dawał się na to nabrać. - Wiesz dlaczego zawsze biję Cię w PKN? Bo kamień jest najsilniejszy głupku. - Obydwoje wybuchli śmiechem. To właśnie dzięki tej wiedzy Jelodan stał się mistrzen PKN w Akademii.
Oby Ci się wiodło przyjacielu lepiej niż mi. Mogłem Ci jednak nie oddawać tego medalionu w kształcie kawałka pizzy, chyba rzeczywiście był dla mnie szczęśliwy

Serce Jelodana przestało bić, ostatnia myśl sprawiła, że umarł z uśmiechem na ustach...

#lacunafabularniestarwars #lacunafabularnieczarnolisto
  • 1
  • Odpowiedz
Krwawy Dziewięć, dawniej Jezal Argo

smutna muzyka

Są więzi mocniejsze niż bycie towarzyszem broni, mocniejsze nawet niż rodzina. I nawet jeśli spotkanie z takim kimś było zaledwie mignięciem w skali całego życia, to ślad jaki to wywże może pozostać do jego końca. Tak samo było z dwójką ozillońskich dzieciaków kilka lat temu.

Jezal obudził się zlany zimnym potem łapiąc oddech. Uczucie jakby był jednocześnie pogrzebany żywcem, uwięziony, bezradny i samotny uderzyło w
Zeroskilla - Krwawy Dziewięć, dawniej Jezal Argo

smutna muzyka

Są więzi mocniej...

źródło: comment_1585511088POUNa7ioBj7wVV1GU66rAv.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz